Przeznaczenie jako wampir

1.4KReport
Przeznaczenie jako wampir

Jestem więc zdecydowanie pisarzem amatorem, ale ostatnio chodzi mi po głowie ta fantazja. Czułem, że najlepszym sposobem na oddanie się temu było przelanie tego na papier, że tak powiem. Pamiętaj, że pisałem to bardziej dla siebie niż dla kogokolwiek innego, ale czułem, że powinienem się tym podzielić, na wypadek gdyby komuś się to podobało. To dopiero drugie opowiadanie erotyczne, jakie kiedykolwiek napisałem, więc proszę, bądź dla mnie wyrozumiały. Chętnie przyjmę konstruktywną krytykę lub komentarze, a jeśli otrzymam pozytywne opinie, rozważę kontynuację, serial lub cokolwiek innego, co mnie interesuje. Aha, a seks pojawia się dopiero na końcu historii, więc jeśli szukasz szybkiego numerka, nie znajdziesz go tutaj. Bez dalszych adieu, ciesz się.


Czy rzeczy naprawdę psują się w nocy? Marissa złapała się na tym, że ciągle zadaje sobie to pytanie. Zawsze powtarzała sobie, żeby nie dać się ponieść wyobraźni, ale w te noce, kiedy samotnie spacerowała po zacienionych ulicach albo oglądała się przez ramię przed pójściem spać, nie mogła pozbyć się wrażenia, że ​​jest obserwowana. Szczerze mówiąc, fascynowała ją myśl o rzeczach czających się w ciemności. Jednak jednocześnie ją to przerażało. Od dziecka ciągnęło ją w stronę cieni; było w nich coś kuszącego. Ilekroć poszła do ojca z tymi dziwnymi uczuciami, zauważyła, jak wyraźnie się spiął, jak jego twarz stwardniała, a pięści zacisnął. Nigdy nie rozumiała, dlaczego czuł się tak nieswojo, a czasem nawet był zły, kiedy poruszano taki temat. Każda rozmowa na ten temat kończyła się tak samo. Jej ojciec płakał za zamkniętymi drzwiami sypialni. (Nie mogła iść w tej sprawie do matki, ponieważ zmarła, gdy Marissa miała zaledwie kilka dni). W miarę jak dorastała, stawała się bardziej wrażliwa na jego reakcje. Pomyślała, że ​​coś musi być z nią nie tak. Więc przestała pytać, tylko ze względu na niego. Ale wkrótce miała się o tym przekonać.

Marissa stanęła przed lustrem, zakładając za ucho kosmyk swoich rozczochranych blond włosów. Nigdy specjalnie nie doceniała swojego wyglądu. Miała jasne loki okalające jej twarz, parę piwnych oczu, które chciałaby mieć niebieskie, i przyzwoite ciało. Miała około metr osiemdziesiąt wzrostu, długie nogi i pasujący tułów. Jedyną cechą, którą czuła się pobłogosławiona, była jej klatka piersiowa. Zdecydowanie jej tam nie brakowało. Ale kiedy nakładała ostatnie poprawki na makijaż, martwiła się tylko o dobrą noc. O godzinie 12:00 skończyłaby 18 lat. Mimo swojego wieku, jej przyjaciółka Nicki planowała zabrać ją do klubu, oczywiście używając fałszywych dokumentów. W tym momencie jej telefon zawibrował; SMS od Nicki: „Masz. Gotowy na imprezę?” Marissa uśmiechnęła się do swojego telefonu i wysłała szybką odpowiedź, po czym odwróciła się, by wyjść z łazienki. Pstryknęła wyłącznikiem, pogrążając łazienkę w ciemności. Gdy przechodziła przez framugę drzwi, włosy na jej karku zaczęły się podnosić. Wyczuwając, że coś jest nie tak, zwolniła kroku i odwróciła głowę, oglądając się za siebie. Nic nie widziała w ciemności, ale poczuła elektryczne przyciąganie. Jej oczy zatrzepotały, a ona wzięła głęboki oddech. „Tracę zmysły” mruknęła do siebie. Lekko potrząsnęła głową, próbując to oczyścić. Ruszyła korytarzem, ignorując uczucie, które nabierało Upewniając się, że przynajmniej jedno światło zostało włączone, chwyciła swoją torbę i wyszła za drzwi, cały czas ignorując chęć powrotu w ciemność. Ostatnio te pragnienia stawały się coraz bardziej intensywne. Martwiła się, że coś może być z nią tak źle, że musi zobaczyć profesjonalistę. Idąc w kierunku samochodu Nicki, pomyślała, że ​​może to być jej jedyne rozwiązanie, ale z drugiej strony, co by jej powiedzieli? Nie miała fobii przed ciemnością, jak niektórzy ludzie to robili, pociągało ją to... nie, była z tym związana. Nigdy nie czuła czegoś tak mocno. To było tak, jakby należała do ciemności... lub czegoś, co było w ciemności. W rzeczywistości, jak śmiała się z Nicki, musiała ukryć szkliste spojrzenie, które pojawiło się w jej oczach.Całe jej ciało czuło pociągnięcie tak silne, że wyrwało jej powietrze z płuc. Zaczerpnęła powietrza i zszokowana przyłożyła dłoń do piersi. To było najsilniejsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doznała. Przysięgała, że ​​słyszała, jak ciemność do niej mówi, wzywa ją. Szybko zatuszowała swój mały incydent kaszlem, mając nadzieję, że Nicki tego nie zauważyła. Obejrzała się i kiedy zdała sobie sprawę, że jej przyjaciółka wciąż się śmiała, jakby nic się nie stało, odetchnęła z ulgą. Resztę drogi Marissa spędziła, obserwując cienie mijanych latarni ulicznych.

Gdy dotarli do klubu, dziewczyny z łatwością weszły do ​​środka i skierowały się do baru. Zamówiły kilka kolejek shotów, odchodząc od typowych dziewczęcych drinków. Kilku facetów zaoferowało, że kupi im trochę tego owocowego gówna, ale machnęli ręką.
– Przegrani – mruknęła Nicki, odrzucając kolejną grupę facetów. Marissa zachichotała i przewróciła oczami. „Żadnego gówna dla nas!” Nicki wrzasnęła, trzymając ostatni kieliszek w powietrzu. Marissa stuknęła swoim kieliszkiem o kieliszek Nicki i odpowiedziała entuzjastycznym „Do diabła, nie!” gdy przechylali je do tyłu i uderzali nimi o bar. Do tego czasu oboje czuli się całkiem dobrze i postanowili uderzyć na parkiet. Basy wibrowały przy ich stopach, a gdy alkohol coraz bardziej zamglił ich mózgi, migające światła wokół nich stały się niewyraźne. Niektórzy faceci, którzy próbowali postawić im drinki, wykorzystali sytuację i wtrącili się, wpadając i ocierając się o pijane dziewczyny. Marissa poddała się muzyce, pozwalając biodrom kołysać się w rytm muzyki, a dźwięk wypełnił jej uszy. Nicki poszła w jego ślady, również uwielbiając mieszankę alkoholu i muzyki. Tańczyli przez chwilę, od czasu do czasu wtrącał się nowy facet, zajmując miejsce faceta przed nim. Marissa obejrzała się i przewróciła oczami, gdy patrzyła, jak dwóch facetów walczy na pięści, by dostać się za Nicki. Nicki pokazała Marissie kciuk w górę i mrugnęła, najwyraźniej ciesząc się rozrywką odbywającą się za jej plecami. Właśnie wtedy Marissa poczuła, że ​​facet za nią odsuwa się. Spodziewała się, że następny wskoczy, tak jak robili to już od godziny, ale nikt nie pojawił się za nią. Zmieszana, obejrzała się. Teraz zamiast jednego z barowych dziwaków stojących za nią stał najbardziej osobliwie wyglądający mężczyzna. Wyglądał na dwadzieścia kilka lat i miał kruczoczarne włosy, nastroszone na czubku głowy i trochę dłuższe po bokach. Gdy kolorowe światła migotały nad nim, oczy Marissy błądziły po jego ciele. On był wysoki. Bardzo wysoki. Prawdopodobnie miał sześć stóp i dwa cale wzrostu. Zauważyła też, że miał na sobie dziwne ubranie. Normalnie przewróciłaby oczami i napisała, że ​​mężczyzna jest jakimś żałosnym emo dzieciakiem, który prawdopodobnie podcina sobie ręce, żeby zwrócić na siebie uwagę. Ale kiedy patrzyła na jego długi skórzany płaszcz, wystający kołnierzyk i ciemne jak noc dżinsy, nie mogła nie docenić tego, jak idealnie ten styl do niego pasował. Ale to nie jego ubranie przykuło jej uwagę. To były jego oczy. Mały uśmieszek pojawił się na jego cienkich ustach, gdy oczy Marissy rozszerzyły się. Patrzyły na nią oczy tak niebieskie, że wydawały się świecić. Gdyby była wystarczająco blisko, zauważyłaby, że są ciemnoniebieskie pośrodku z jasnoniebieskim pierścieniem wokół nich. Gula utkwiła jej w gardle, gdy zmniejszył odległość między nimi. Chciała się odsunąć, ale jej stopy utknęły w miejscu. Kiedy podszedł do niej i delikatnie położył dłonie na jej biodrach, przyciągając ją do siebie, poczuła, jak przez jej ciało przebiegają wstrząsy elektryczne. Wzięła głęboki wdech, spoglądając na jasną skórę jego dłoni, rąk, które właśnie przesłały przez nią elektryzujące doznania. Kiedy poruszali się w zwolnionym tempie, wszyscy inni na parkiecie zniknęli. W tym momencie wydawało się, że są jedyną dwójką w całym budynku. Była w takim stanie jak w transie, ledwie zauważyła, że ​​jego głowa znalazła się obok jej. Jej oczy powędrowały do ​​jego twarzy. Zapamiętała jego rysy, bladą skórę, mocną szczękę, usta. Jego usta zdawały się utknąć w złym uśmieszku, uśmieszku, który mówił, że wiedział coś, czego ona nie wiedziała. Kiedy jej oczy dosięgły jego, prawie się przewróciła. Jego oczy świeciły jeszcze jaśniej. Patrzyli sobie w oczy przez coś, co wydawało się godzinami. Ale kiedy przerwał ich spojrzenie i powoli spuścił głowę, wpadła w panikę. Pochylił się i przyłożył usta do jej szyi. Poczuła, jak jej ciało zamarza ze strachu lub oczekiwania, w zależności od tego, co nastąpi wcześniej. Kiedy z trudem przełknęła ślinę i zamknęła oczy, poczuła, jak jego zęby muskają jej wrażliwą skórę. Jej żołądek zacisnął się i poczuła, jak uśmiecha się przy jej skórze. Potem delikatnie ugryzł ją w szyję zębami o wiele ostrzejszymi, niż Marissa myślała, że ​​powinny. Ale kiedy westchnęła i otworzyła oczy, już go nie było. Marissa spojrzała na Nicki. Przed nią była jej przyjaciółka pokazująca jej kciuki i mrugająca. Dwóch pijanych idiotów wciąż walczyło za nią. Wzrok Marissy opadł na podłogę, całkowicie zdezorientowany. Koncentrując się na światłach wędrujących po kafelkach, zdała sobie sprawę, że cokolwiek się właśnie wydarzyło, wydarzyło się w ciągu kilku sekund… a może czas się zatrzymał. Cokolwiek się stało, było dziwne. Była pewna, że ​​właśnie tańczyła z tym dziwnym mężczyzną. Ale sytuacja przed nią mówiła, że ​​czas w ogóle nie minął. Zamknęła oczy, odtwarzając wspomnienia, które właśnie się przed nią wydarzyły. Wyobraziła sobie, jak stoi za nią z rękami splecionymi za plecami. Widziała jego seksowny uśmieszek, uśmieszek, który skrywał sekrety, które Marissa umierała z chęci odkrycia. I jego oczy. Jego oczy płonęły ognistą mocą. Ponownie otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Była pewna, że ​​tu był. I była pewna, że ​​nadszedł czas, aby odejść. Marissa szybko ruszyła w stronę drzwi, zostawiając przyjaciółkę wołającą za nią. Jej mózg był w takim szale. Poszła szybko do domu, szukając w myślach jakiegoś logicznego wyjaśnienia. Ale nic nie przyszło. Była taka zmieszana. Jej brwi zmarszczyły się, a jej twarz stężała, gdy skupiła się na poruszaniu jedną stopą przed drugą. Ostrożnie sięgnęła i delikatnie przesunęła palcami po miejscu, gdzie były jego usta. Jej skóra mrowiła, a wspomnienia jego elektrycznego dotyku wypełniły jej mózg, prawie pozbawiając ją tchu. Nadal niemal czuła jego usta na swojej szyi, co sprawiło, że skrzywiła się jeszcze bardziej w zakłopotaniu. Potem usłyszała za sobą głęboki chichot. Zatrzymała się nagle i spojrzała prosto przed siebie, zbyt przerażona, by spojrzeć za siebie. Jej oddech stał się szybki, a serce waliło jej w piersi. Poczuła zbliżającą się za nią obecność iw ułamku sekundy wystartowała. Zeskoczyła z obcasów, zostawiając je za sobą. Stopy dotykały zimnej ziemi, nie odważyła się obejrzeć za siebie, po prostu rzuciła się w kierunku swojego domu, który był teraz w zasięgu wzroku. Kiedy dotarła do ostatniej przecznicy, zauważyła, że ​​latarnie uliczne migoczą i gasną, gdy je mija. Każdy mijany słup powodował, że ulica za nią pogrążała się w ciemności. Pchnęła nogami jeszcze mocniej, jej włosy powiewały za nią. Zbliżając się do drzwi wejściowych, przebiegła przez chodnik i prawie upadła na werandę. Szybko doszła do siebie i otworzyła frontowe drzwi, zatrzaskując je za sobą równie szybko, jak je otworzyła. Po przekręceniu zamka osunęła się po drzwiach, aż usiadła na podłodze, opierając się plecami o zimne drewno. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała szybko, próbując nabrać powietrza. Odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy, próbując spowolnić tętno. „Naprawdę tracę rozum” – mruknęła do pustego domu. Ukryła twarz w dłoniach i potrząsnęła głową, próbując ogarnąć sytuację. Jej spokój nie trwał jednak długo, gdyż jedyne upewniła się, że wyjdzie. Jej głowa poderwała się, jej oczy natychmiast próbowały przyzwyczaić się do otaczającej ją kompletnej ciemności. Wzięła głęboki oddech i chwiejnie wstała. „W porządku! Dosyć tego!”, krzyczała w ciemność. „Wiem, że tam jesteś! I nie wiem, czego ode mnie chcesz, ale skończyłem cię unikać. A teraz wyjdź i staw mi czoła jak mężczyzna!" zagroziła. Powietrze wokół niej znieruchomiało i przez chwilę zastanawiała się, czy nie popełniła błędu. Sprowokowała bestię czyhającą w ciemności. Tak jak prosiła, dwa niebieskie pojawiły się oczy, wpatrujące się w nią z drugiego końca pokoju. Przełknęła ślinę i mimowolnie cofnęła się o krok. Z każdym cofniętym krokiem oczy robiły dwa kroki w jej stronę. Cofnęła się od postaci, aż jej plecy przywarły do ​​ściany. czekał ze strachem, ale i niepokojem, gdy postać zmniejszyła odległość między nimi. Zbliżyła się tak blisko, że czuła jej oddech na twarzy. Odwróciła głowę i zacisnęła powieki, podczas gdy jej klatka piersiowa zaczęła się unosić i znowu spaść w kompletnej nerwowości. Kiedy mijały chwile i nic się nie działo, ostrożnie otworzyła oczy i odwróciła się, by spojrzeć na postać przed nią. Ale w tej samej sekundzie, w której spojrzała w niebieskie kule przed nią, poczuła mgłę ogarniającą jej umysł Jej oczy natychmiast się zamgliły spała i czuła, jak jej mięśnie słabną, gdy jej ciało zaczęło osuwać się na podłogę. Zanim jej oczy się zamknęły i ogarnął ją sen, poczuła, jak dwa zimne, choć silne ramiona chwytają ją, zanim dotknęła ziemi. Potem wszystko stało się czarne.


Wszystko, co widziała przez niewyraźne pole widzenia, to ciemny korytarz. Zauważyła, że ​​ceglane ściany są wilgotne i ociekają wodą. Co dziesięć stóp pod ścianą płonęły pochodnie. Powietrze było gęste od wilgoci i zastanawiała się, czy są pod ziemią. Poczuła te znajome ramiona wokół jej pleców i nóg, niosące ją. Spojrzała w górę, ale zobaczyła tylko czarny kontur. Mgła ponownie zawładnęła jej umysłem, a jej oczy stały się zbyt ciężkie, by utrzymać je otwarte. Słychać było tylko odgłos jego stóp stąpających po kałużach na kamiennej podłodze. Kiedy zbliżali się do celu, Marissa zauważyła, że ​​robi się coraz cieplej. Słyszała cichy pomruk ludzi i poczuła, jak tkanina zasłony ociera się o jej skórę. Ale jej zmysły zostały przerwane, gdy ponownie została zepchnięta do nieprzytomności.


Kiedy się obudziła, miękkie futro przywitało jej zimne ciało. Instynktownie chwyciła go i naciągnęła na siebie koc. Poruszyła się, rzucając głową w przód iw tył na poduszce, próbując wybudzić się z nienormalnego snu, do którego została zmuszona. Jej oczy powoli się otworzyły, napotykając ciepły blask świec i pochodni rozrzuconych po pokoju. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na rozgrywającą się przed nią scenę. Ściany były takie same jak w korytarzu, ale tutaj wilgoć nie była tak dotkliwa. Po prawej stronie zasłoniętych drzwi znajdował się trzaskający kominek. Na podłodze i łóżku leżały futrzane dywaniki i koce, a po lewej stronie łóżka stało kilka pluszowych krzeseł również pokrytych kocami. "Witaj?" cicho zawołała. W odpowiedzi przywitała ją cisza. Odrzuciła koce i wyślizgnęła się z łóżka. Spojrzała w dół i zauważyła, że ​​ma na sobie ciemnoczerwoną koszulę nocną, ale brakowało jej wszystkich innych ubrań. Jej nagie jedzenie stukało o kamienną podłogę, gdy zbliżała się do kominka. Schowała ręce pod pachami, żeby się ogrzać. Na płaszczu zauważyła obrazy. Po bliższym przyjrzeniu się zdjęciom wydawało się, że mają co najmniej 100 lat. Była zaskoczona wspaniałym stanem, w jakim się znajdowali. Jednak po bliższym przyjrzeniu się jej usta opuściło westchnienie. Na każdym zdjęciu był mężczyzna, który identycznie przypominał mężczyznę z klubu. Wtedy przypomniała sobie wszystko, co się wydarzyło. Wspomnienia zalały jej umysł i jak na zawołanie poczuła za sobą czyjeś ciało. Odwróciła się nieśmiało, ale nie spuszczała wzroku z podłogi, zbyt przerażona, by spojrzeć na mężczyznę przed nią. Zauważyła, że ​​wciąż ma na sobie ciemne dżinsy z klubu i chociaż patrzyła tylko na ten mały skrawek jego ciała, mogła stwierdzić, że pod ubraniem był muskularny. Nie rozumiała uczucia, które ją ogarnęło. Wyglądało to tak, jakby jakaś niewidzialna siła próbowała przejąć kontrolę nad jej oczami. Chociaż starała się nie spuszczać wzroku z ziemi, poczuła siłę, jakiej nie znała żadna inna siła, zmuszającą ją do podniesienia wzroku. Nie rozumiała, jak to się stało, ale teraz nie miała innego wyboru, jak tylko spojrzeć w oczy istoty przed nią. Sądząc po zadowolonym z siebie wyrazie jego twarzy, domyśliła się, że to jego sprawka.

– Witaj, Marisso. Jego słowa przetoczyły się po skórze jak jedwab i uśmiechnął się na widok widocznego efektu, jaki na nią wywarł.
"Kim jesteś?" Prawie szepnęła w obecności kogoś, kto najwyraźniej nie był człowiekiem. Kiedy wypowiedział jej imię, zadrżała na ten dźwięk. Jego głos był czystym uwodzeniem.
Zaśmiał się w odpowiedzi i przerwał na chwilę, kierując swoją uwagę na starożytne obrazy za nią. - Mamy dużo do omówienia - powiedział, podając jej wyciągniętą dłoń. Marissa ze znużeniem spojrzała na jego dłoń, niepewna, czy powinna ją przyjąć. Ale kiedy znów spojrzała mu w oczy, poczuła w sobie tak głębokie przyciąganie, że bez namysłu znalazła dłoń, która spotkała jego dłoń. Uśmiechnął się do niej diabelsko i wziął ją pod ramię, gdy wyprowadzał ją z pokoju. Przeszli przez zasłonę do pokoju, który Marissa z braku lepszego określenia uważała za salon. Z przodu pokoju znajdował się jeszcze jeden kominek. Z tyłu znajdował się bar, zaopatrzony w butelki z alkoholem, z których wszystkie były w różnych językach. Wokół kominka stało wiele pluszowych kanap i krzeseł, z których wszystkie były nadmiernie przykryte kocami. Wystrój przypominał sypialnię w tym, że nie było okien, były kamienne ściany i podłogi, świece i pochodnie oraz mocny akcent na ciemnych futrzanych dywanach. Poprowadził ją do kanapy przed kominkiem i kazał usiąść. Marissa patrzyła, jak z gracją podszedł do baru i nalał do dwóch kielichów czerwonego płynu, który, jak przypuszczała, był czerwonym winem. Wrócił do części wypoczynkowej i podał jej filiżankę. Wypiła łyk i powstrzymała skurcz z powodu goryczy. Siedział na krześle naprzeciwko niej, obserwując każdy jej ruch.
– Więc teraz odpowiesz na moje pytanie? Zapytała niemal sarkastycznie, wpatrując się w ciemnoczerwony płyn w filiżance.
Po prostu nadal na nią patrzył, dopóki nie miała innego wyjścia, jak przerwać koncentrację na drinku i spojrzeć mu w oczy.
– Od czego chcesz, żebym zaczął? Powiedział złośliwie.
"Kim jesteś?" Powtórzyła, podkreślając każde słowo.
Jego intensywne spojrzenie nigdy się nie wahało ani nie słabło, gdy jej odpowiadał.
„Jestem Derek”.
Nastąpiła długa przerwa, podczas której czekał na jej następne pytanie.
"Dlaczego tu jestem?" – zapytała nerwowo Marissa, niepewna odpowiedzi, którą miała otrzymać.
Derek wypuścił powoli powietrze, ale nigdy nie stracił ani grama swojej wyraźnie pewnej siebie i potężnej postawy.
- Ponieważ teraz należysz do mnie - odpowiedział, a jego oczy błyszczały mocno na każde wypowiedziane słowo.
Marissa otworzyła usta, by zarzucić go kolejnymi pytaniami i obrazić za to, że odnosił się do niej jak do przedmiotu i traktował ją tak, jakby mógł ją posiąść.
Spodziewając się takiej odpowiedzi, po prostu podniósł rękę i wylał na nią moc, która natychmiast uciszyła wszelkie wybuchy wydobywające się z jej ust.
- Wyjaśnię ci to, a ty będziesz mi posłuszny. Rozumiesz? Przemówił. Marissa po prostu skinęła głową, czując się całkowicie zdominowana.
„Jestem Derek. Władca Wampirów. Widziałem więcej dni niż ty, twój ojciec czy dziadek twojego dziadka. Jestem najpotężniejszy, więc mądrze byłoby, gdybyś nie rzucał mi wyzwania”
— Znasz mojego ojca? – zapytała Marissa, wyraźnie lekceważąc polecenia, które właśnie jej wydał. Puścił to i uśmiechnął się złośliwie: „Masz odwagę, maleńka. Wiedziałem, że dokonałem mądrego wyboru…”
Marissa przyglądała się uważnie, jak urzekająco przystojny mężczyzna przed nią wyjaśniał:
– Znam twojego ojca. Znałem też twoją matkę. Marissa zesztywniała, słysząc jego wzmiankę o jej matce.
„Widzisz, zanim się urodziłeś, twoi rodzice przypadkowo dowiedzieli się o istnieniu mojego rodzaju. Obiecałem oszczędzić im życie, jeśli będą milczeć”. Derek kontynuował, wciąż trzymając oczy Marissy.
„Oczywiście, jak każdy człowiek, nie trzymali buzi na kłódkę i musieli za to zapłacić. Powiedziałem twojemu ojcu, że jeśli nie posłucha mojego ostrzeżenia, to poniesie… konsekwencje”. Marissa poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, kiedy opowiadał historię, której zakończenia już się spodziewała.
„Ostrzegałem go, że jeśli będzie o nas mówił, straci obie kobiety swojego życia. Po twoich narodzinach twój ojciec powiedział kilku osobom o swoim spotkaniu ze mną. Oczywiście mu nie uwierzyli, ale albo sposób, w jaki trzeba było zapłacić cenę. Tej nocy odwiedziłem twój dom. Odebrałem życie twojej matce. W tym momencie łzy obficie spływały po twarzy Marissy. Chciała oderwać od niego wzrok, ale on używał swojej mocy, by zatrzymać ją dokładnie tam, gdzie była.
„Ale kiedy cię zobaczyłem, coś mi olśniło. Kiedy mówię, że jestem najpotężniejszy, to dlatego, że mam moc, której nigdy nie zrozumiesz. Kiedy cię zobaczyłem, zdałem sobie sprawę, że miałeś być mój. abyś rządził ze mną, abyś był moim partnerem. Żadna inna istota, ludzka czy nieśmiertelna, nie promieniowała takim potencjałem. Zażądałem cię tamtej nocy. Powiedziałem twojemu ojcu, że będziesz miał czas do 18. bądź mój." Stanął przed nią, kończąc swoją przemowę. Cofnął zasilanie, a oczy Marissy natychmiast się odwróciły i ukryła twarz w ramionach. Jej smutne zachowanie nie trwało jednak długo, ponieważ szybko wstała, filiżanka rozbiła się o ziemię, podczas gdy ona próbowała go uderzyć, kopnąć, podrapać, zrobić wszystko, co w jej mocy, by go skrzywdzić.
„Zabiłeś moją matkę! Jak śmiesz jej dotykać!” Krzyczała przez łzy
„A jeśli myślisz, że jesteś moją własnością, to wszystko jest w błędzie!” Wypluła na niego.
Chwycił ją mocno za nadgarstki, ale nie na tyle, by ją skrzywdzić. Nawet nie wzdrygnął się przed jej wymachującymi ramionami. Po prostu przesunął nad nią swoją moc, unieruchamiając ją. Podszedł do niej bliżej, kładąc dłoń na jej plecach i mocno przyciągając ich ciała do siebie. Odgarnął włosy z jej szyi czubkami palców, wywołując dreszcze i gęsią skórkę pokrywającą jej skórę. Jego oddech płynął po jej skórze, a jej płacz zwolnił, głównie przejęty przez ciężki oddech. Bardzo delikatnie złożył pocałunek w miejscu, gdzie jej ramię stykało się z szyją. Marissa zacisnęła powieki, próbując zignorować ogromną przyjemność, jaką sprawiał jego dotyk. To było inne niż wszystkie. Była wcześniej z innymi chłopcami, ale moc Dereka oczywiście stworzyła zupełnie nowy poziom doznań. Kiedy wysunął język, musiała stłumić jęk. Jego kły się wydłużyły i ugryzł jej skórę wystarczająco mocno, by zostawić ślad, ale nie rozerwał skóry. Pomimo tego, że została zamrożona jego mocą, Marissa czuła się głównie zamrożona sytuacją, która miała miejsce na jej szyi.
„Wkrótce zostaniesz naznaczony jako mój, na zawsze”. – wyszeptał przy jej skórze. „I wkrótce zdasz sobie sprawę, że takie było twoje przeznaczenie”. Kiedy ostatnie słowo opuściło jego usta, uwolnił swoją moc na niej i osunęłaby się na ziemię, gdyby nie złapał jej pod ramiona. Spojrzała na niego oszołomiona i miała zapuchnięte oczy. Spojrzał na nią poważnie, ale humor tańczył w jego oczach. Wtedy głosy odbijające się echem z tunelu w pokoju odwróciły ich uwagę od siebie.
„Czas poznać klan”. - powiedział Derek, po raz kolejny kładąc jej ramię w swoim i prowadząc ją chłodnym, ciemnym jak smoła korytarzem. Jedynym światłem było migotanie na końcu, którym był pokój obok. Kiedy przesunęli się za kolejną zasłonę, Marissa była oszołomiona wielkością pokoju. Okazało się, że to wspólny pokój. Sufit został wykończony elegancką architekturą i zwisał z niego żyrandol. Po raz kolejny było wiele miejsc do siedzenia, a także futrzane dywany. Były tam stare meble i bar zaopatrzony w zagraniczne alkohole. Ale wrażenie pokoju nie przykuło jej uwagi na długo, ponieważ szybko zdała sobie sprawę, że z prawie każdego miejsca w pokoju patrzą na nią świecące oczy. Jej pierś zacisnęła się ze zdenerwowania i jakby to wyczuwając, ramię Dereka owinęło się wokół jej odbytu, przyciągając ją do siebie. Nadal nie czuła się dobrze będąc w pobliżu mężczyzny, który zabił jej matkę, ale podczas gdy groźne oczy błądziły po każdym calu jej ciała, wolałaby być u boku Dereka niż gdziekolwiek indziej. Rozejrzała się ze znużeniem po pokoju.
Głos Dereka prawie ją zaskoczył, kiedy grzmiał: „To jest Marissa. Wiem, że wszyscy czekaliście na ten moment od jakiegoś czasu. Ona jest waszym przeznaczeniem. moja strona." Marissa prawie zemdlała z powodu odpowiedzialności, którą nałożył na jej barki, ale kiedy wszystkie głowy w pokoju się skłoniły, poczuła, że ​​moc Dereka utrzymuje ją w miejscu. Poprowadził ją przez tłum, gdy rozstępowali się przed nimi, a oni cały czas patrzyli z ciekawością na człowieka. Dał jej znak, by usiadła na bardzo królewskim krześle, ale to było nic w porównaniu z krzesłem, na którym siedział obok niej. Pozwoliła sobie wypuścić wstrzymywany oddech i zrelaksować się. Rozejrzała się po pokoju i naliczyła 30 osób… lub wampirów, jakkolwiek wolą być nazywani. Zauważyła, że ​​jeden z nich idzie w ich kierunku. Podszedł do Dereka i uklęknął na jedno kolano, trzymając w górze duży kielich. Derek wziął go i odprawił. Podniósł szklankę do ust i wypił kilka łyków, jego kły opadły, a oczy zaświeciły się jaśniej. Marissa patrzyła z fascynacją i przerażeniem. Zdała sobie sprawę, że konsystencja płynu była gęsta, znacznie gęstsza niż wino. Czerwony płyn w kubku to była krew. Derek zauważył, że patrzy kątem oka i po prostu wyciągnął rękę, oferując jej kubek, ale nie odwracając głowy od obserwowania swoich ludzi. Marissa patrzyła na to ze zdziwieniem. – Czy on naprawdę oczekuje, że to wypiję? pomyślała. Ale kiedy kubek pozostał przed nią, zdała sobie sprawę, że mówi poważnie. Niepewnie wzięła od niego filiżankę i zatrzymała się na chwilę, żeby na nią spojrzeć. Podniosła go do ust i pozwoliła mu wsunąć się do ust. Spodziewała się żelaznego posmaku, bardzo obrzydliwej konsystencji. Ale zamiast tego poczuła słodki smak. W rzeczywistości był to najbardziej orzeźwiający płyn, jaki kiedykolwiek piła. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo była spragniona. Wzięła kolejny chciwy łyk, delektując się tym, jak to zaspokoiło nie tylko jej kubki smakowe, ale coś głęboko w niej. Nie rozumiała tego, ponieważ wiedziała, że ​​nadal jest człowiekiem. Po wypiciu kilku kolejnych niechlujnych łyków spojrzała na Dereka w poszukiwaniu odpowiedzi. Czuła, że ​​powinna czuć do siebie wstręt, ale nic nigdy nie smakowało tak dobrze i poczuła intensywną tęsknotę za więcej.
Jakby czytając w jej myślach, Derek odpowiedział: „To dlatego, że jesteś Wybraną, Marissa. Nie wybrałem cię tylko z czystego egoizmu. Losy uznały, że jesteś godna tej pozycji. Takie było twoje przeznaczenie. Może się nauczysz zrozumieć, że…” Wyjaśnił dokładnie. Odstawiła filiżankę, czując się zbyt nieswojo, by pić. Myśli kłębiły się w jej głowie. Marissa zastanawiała się, jak jej ojciec by się teraz trzymał.
„Dzisiejszej nocy cię przemienię” Derek oznajmił, wyrywając Marissę z jej myśli. Jej oczy rozszerzyły się i sapnięcie uwięzło jej w gardle.
„C… co… co?” jąkała się. Derek po prostu nadal patrzył przed siebie, zachowując swój surowy wygląd. Teraz myśli przemykały jej przez głowę od zera do dziewięćdziesięciu.

Resztę dnia… lub nocy, Marissa nie mogła powiedzieć, ponieważ nie było poczucia światła dziennego, spędziła z Derekiem. Eskortował ją wokół systemu tuneli, przedstawiając ją starszym wampirom z dworu, z których wszystkie kłaniały się w jej obecności, i wyjaśnił jej obowiązki, jakie będzie miała. Marissa była tak przytłoczona. Nie mogła przez to przejść. Nie mogła umrzeć. Odmówiła przemiany w potwora, bez względu na to, co mówili ci tak zwani „Losy”. Nie opuściłaby ojca i nie należałaby do nikogo. Musiała uciec.

Zrobiła swój ruch, kiedy Derek przeprosił, by zająć się pilnymi sprawami. Była półprzytomna, kiedy niósł ją w sobie, więc modliła się, żeby pamiętała, jak znaleźć tunel. Pokój wspólny został opróżniony, więc z łatwością przebiegła przez tunel, z którego zauważyła przeciąg. Jej oczy zdecydowanie nie należały do ​​oczu wampira, więc biegła na oślep, podążając za wiatrem i po omacku ​​wzdłuż ściany. Słyszała uderzenia swoich stóp o mokrą ziemię i miała nadzieję, że w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby ją usłyszeć. Kiedy zobaczyła przed sobą światło, podwoiła prędkość i pobiegła z całych sił, mając nadzieję, że to będzie świat zewnętrzny. Zbliżając się do niego, znalazła się w otworze. Była to okrągła jaskinia otoczona pochodniami i żołądek jej podskoczył, gdy zdała sobie sprawę, że znajduje się na rozwidleniu. Miała do pokonania dwa tunele, więc pozwoliła swojej adrenalinie wybrać i pobiegła w dół lewego. Biegła przez ciemność tak długo, że zastanawiała się, czy powinna zawrócić. Ale gdy biegła dalej, zdała sobie sprawę, że słyszy zbliżające się do niej głosy. Jej serce zatrzymało się i zdecydowała, że ​​pójdzie drugim tunelem. Kiedy zatrzymała się w poślizgu, odwróciła się i uderzyła w ścianę. Ale tak zwana "ściana" była bardzo wściekłym Derekiem. Krzyknęła, gdy jego niebieskie oczy rozbłysły w ciemności. szybko się cofnęła, tworząc między nimi dystans. Nadal się cofała, nie do końca pewna, jaki powinien być jej plan działania.
„Nie możesz mnie mieć!” Krzyknęła, decydując się przemówić mu do rozsądku
„Nie obchodzi mnie, co powiedziały „Losy”, mylisz się. Nie jestem własnością i nie będę zmuszany do życia i zmieniania się w potwora z powodu błędów moich rodziców! Krzyczała na niego rozpaczliwie, a jej głos odbijał się echem w tunelach. Fakt, że po prostu tam stał, nieruchomy, bez wyrazu, był tym, co ją wkurzało.
Odwróciła się na pięcie i chciała biec w przeciwnym kierunku niż on, ale on natychmiast uniósł rękę, zatrzymując ją w miejscu. Zatoczył palcami koło, skutecznie zmuszając jej ciało do odwrócenia się w jego stronę. Machnął nadgarstkiem, dając jej znak, by podeszła do przodu, całe poczucie nieposłuszeństwa zniknęło, choć widział walkę w jej oczach. Gdy do niego podeszła i spojrzała w te groźne oczy, poczuła, że ​​jej umysł spowija znajoma mgła. Pochłonęła ją czerń i poczuła, jak cała nadzieja opuszcza jej ciało, gdy jego ramiona owinęły się wokół niej władczo. Nigdzie się nie wybierała.

Obudziła się w tym samym miejscu co wczoraj. Leżała na łóżku, otoczona futrzanymi kocami. Tylko tym razem jej ręce były przywiązane liną do łóżka. Pociągnęła za swoje ograniczenia, drapiąc się po skórze.

„Nie zrobiłabym tego, mała. Twoja skóra jest tak delikatna, że ​​zrobisz sobie krzywdę” Marissa przeszukała pokój w poszukiwaniu źródła głosu, aż znalazła go siedzącego na krześle przed kominkiem. Płomienie zatańczyły na jego bladej twarzy, sprawiając, że wyglądał jeszcze poważniej niż zwykle.
Marissa rozzłościła się, „Derek, puść mnie! Już ci mówiłam, nie należę do ciebie…” zanim skończyła zdanie, był już przy niej. Swoją szybkością powstrzymał słowa przed opuszczeniem jej ust.

"YOU BELONG TO ME, WHETHER OR NOT YOU LIKE IT. I OWN YOUR SOUL." His face was dangerously close to hers now. "You. Are. Mine." He said firmly before he pressed his lips to hers passionately. He placed his hand behind her neck, possessively pulling her closer into the kiss. Marissa couldn't help the lust that rolled through her in waves. With the flick of his wrist, the rope snapped and he pulled her up, breaking the kiss. He held her face centimeters from his.

"You can no longer deny the destiny that the fates have given you. There is no running from it. You belong to me. You have from the moment you turned 18." He once again kissed her, his want for her growing. Marissa felt the deep pull within her and gave into it. She moved her hands over his coat and unbuttoned it. He helped her slide it off his shoulders, all the while not breaking the kiss. She ran her hands down his muscular chest, pulling a growl from him. He quickly kicked off his pants and his cock sprang free. Marissa let out an involuntary growl at the sight of it. It was about 8 inches long and she couldn't help but reach out and stroke it, needing to feel him. He grabbed the back of her head and roughly pulled her lips to his, groaning into her mouth. He pushed her backwards onto the bed and ripped the nightgown off with ease. She shivered at the cold air, causing her nipples to harden. He placed fiery kisses along her neck and trailed them down, occasionally swirling his tongue over her skin and eliciting a desperate moan from her. As he sucked her left nipple, he squeezed the right one, rolling her nipple gently in between his fingers. He nipped it gently with his teeth, sending electric shocks through her body. She arched her back as he roughly kissed down her stomach and to her thighs. He swirled his tongue along the inside of both her thighs and placed gentle kisses on her pussy. He looked up at her, making her beg for more.
"Derek, Ugh, please!" She said breathlessly as she looked back at him, pleading.
He shot her his devilish smirk and licked the entire length of her slit. She screamed in pleasure and arched her back, pressing his face farther into her pussy. He rubbed her clit with his thumb and slowly swirled his tongue around her entrance, teasing her. He started to move his tongue in and out of her until he was fucking her with his tongue. She moaned loudly and tangled her fingers in his hair, pressing his face into her.
"Mmmm, fuck, Derek. Ugh!" She moaned his name
He couldn't handle anymore, so ignoring her groan of disappointment when he sat up, he positioned his swollen cock at her entrance. He leaned down and placed his lips next to her ear.
"Jesteś gotowy?" her asked seductively, but she knew he was asking in more ways than just one. She took a deep breath and nodded her head.
"Please" she whimpered.
"There's no escaping when I start.." He growled into her ear. He kissed the side of her neck and ran his tongue along it until his lips were positioned over the spot where her neck met her shoulder. Marissa gripped onto his strong arm with one hand and tangled her fingers into his hair, preparing herself. He slammed all the way into her as his fangs pierced her skin. She screamed loudly and wrapped her legs around his waist, pulling him in as deep as he could go. As he began to pull back, he began to drink the blood from her neck. He slammed in full force and she gasped as she pulled his hair and dug her nails into his back. He growled in response and began thrusting harder, pushing a high-pitch moan from her with each thrust. She turned her head, exposing more of her neck to him. He groaned at her submission and fucked her as hard as he could. He ran his tongue over his mark, closing the wound. He gripped her hips, pulling her into him with each thrust. He was gaining more stamina from drinking her blood and he plunged deeper and deeper into her. Marissa's breath began to get shallow and she threw her head back in pure ecstasy. She bit her lip and looked into his glowing eyes. Nothing had ever felt this good. His big cock was pumping in and out of her with such speed and force that she thought she would pass out. Every touch and kiss he gave her sent waves of pleasure through her body. She was basically squeaking each time he pumped in and out of her. Her chest rose and fell rapidly, her breathing sped up and she squeezed her eyes shut as a a scream ripped from her lungs.

As the most powerful orgasm of her life rolled through her and he nipped where his mark would be on her neck and whispered into her ear. "Mój."
She gasped for air as she felt that the powerful urge inside her was content. The pull she felt towards the dark was appeased and now she just felt pure bliss fulfilling her destiny.
As a second orgasm hit her, she arched her back, pressing her chest to him. She pulled his head down until his ear was next to her mouth.
Sensing that he would cum soon, she whispered in his ear back, "Yours."
He moaned and kissed her roughly, nipping her lips with his teeth. He began thrusting into her so hard that the sound of their bodies slapping together echoed through the room. Marissa dug her nails into his back and bit down on his shoulder just as he had done to her, even though she didn't have fangs yet. This pushed him over the edged and he groaned and pumped into her until his seed filled her. Marissa sighed happily and reached down to stroke his softening dick. He gave her one more lustful kiss before pulling out.

He wrapped a blanket around her and watched as his bite began to turn her. She felt the utter exhaustion overtake her.

"Sleep, my little vampire. You need the rest for your transformation" He ordered.

He leaned down and pressed his nose to her neck, taking in her scent. His nipped his mark, proud of his work. As he pulled back and looked into her tired eyes, he saw the green of her eyes begin to glow before they shut and her transformation began.

Podobne artykuły

SPRZEDAWCA BIELIZNY

Cindy spojrzała w lustro i po kilku sekundach wpatrywania się w swoją ponadwymiarową postać, zalała się łzami, gdy jej fałdy tłuszczu zaczęły się delikatnie trząść w rytm jej szlochu!!! Chociaż nie była naprawdę wysoka, pakowała bardzo duże dwieście pięćdziesiąt pięć funtów na swoją potężną, kościstą sylwetkę, a kiedy szlochała, jej ogromne piersi, które zwisały jej prawie do pasa, podskakiwały w przód iw tył, gdy łzy spływały jej po policzkach aż do sutków!!! Minęło tak dużo czasu, odkąd miała mężczyznę, że kiedyś żartowała sobie, że zastanawiała się, jak w ogóle wygląda kogut lub czy mężczyzna ewoluował w coś innego! Cóż, może nie...

1.1K Widoki

Likes 0

Czy został złapany II

Czy został złapany? Część 2 Moja podróż z poczuciem winy bierze na siebie to, co najlepsze. Więc postanawiam rzucić (nie masturbację) stanik i wrócić do mojej starej kolekcji magazynów porno. Czas biegnie, ale to nie to samo. Środowe wizyty Betty trwają. Nie przegapiłbym tych odcinków i gorących rozmów. W ciągu tygodnia, gdy nie ma już spermy w staniku, środowa rozmowa znów staje się gorąca. Mniej więcej w drugim tygodniu moja mama mówi do Betty: Potrzebuję twojej rady w pewnej dość krępującej sprawie. Wydaje mi się, że mój nowy stanik wydaje się wilgotny, kiedy wkładam go do pralki. Więc przyjrzę się temu...

1.4K Widoki

Likes 0

Dekadencki

Prawa autorskie 2003 Publikacje FK „Mmmmm… tak, Lisa… tak… tak trzymaj… tak… poliż… poliż mnie!” siorbać! siorbać! siorbać! Z krótkimi i ciemnymi włosami Lisa lizała cipkę swojej blond przyjaciółki. Obie dwudziestojednolatki były nagie i samotne w pokoju motelowym, bawiąc się, dotykając się nawzajem. „Och, Lisa…, och, och, tak!”, zawołała długowłosa niebieskooka Sue, gdy język Lisy wszedł głęboko w cipkę blondyna, i tak przez następne trzy minuty! W końcu Sue eksplodowała: „Tak, tak… Dojdę… Dojdę!” Pięć sekund później usta Lisy były mokre i lepkie, brunetka naprawdę dała to swojej dziewczynie! Kiedy Sue złapała oddech, Lisa usiadła na materacu i powiedziała: „Więc jak...

1.1K Widoki

Likes 0

Przeprowadzka w Cumpany

Coś w rodzaju pierwszego razu, zdecydowałem, że spróbuję pisać. To prawdopodobnie okropne i zdecydowanie powolne palenie, więc z góry przepraszam, jeśli zdecydujesz się czytać dalej. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Awans w CUMPANY Pomiędzy zajęciami John podejmował każdą dostępną pracę. Będąc cichym 18-latkiem, wiedział, że nigdy nie będzie pasował do call center, ale i tak podjął tę pracę, wiedząc, że musi zarobić trochę pieniędzy, aby móc dalej płacić rachunki. Rachunki, takie jak podróże, które musiał odbyć, aby jego związek na odległość rzeczywiście działał. Było ciężko, ale w weekendy dużo podróżował, żeby zobaczyć się ze swoją dziewczyną. Poznali się w szkole średniej i byli dość przywiązani...

1.1K Widoki

Likes 0

...

653 Widoki

Likes 0

Bogaci chłopcy kochają 24

Kiedy wszedłem do domu Harveya, usiedliśmy i chodziliśmy o rzeczach, Harvey sprawiał, że brzmiało to tak, jakbyśmy nie mieli trwać dłużej, zapytał mnie „jak długo myślisz, że wytrzymamy?” Byłem tak zszokowany i zdenerwowany pytaniem, które tylko zapytał mnie, wyszedłem z jego domu i pojechałem do domu. w drodze do domu Harvey musiał dzwonić na moją komórkę co najmniej 5 razy, ale nie spuszczałem wzroku z drogi i pozwoliłem, aby mój telefon przeszedł na pocztę głosową. Kiedy wróciłem do domu, poszedłem na mojego Twittera i słodziłem się z Kyle'em, powiedział, że powinienem wpaść, nawet jeśli po prostu spytam znajomych, więc zgodziłem się...

2.1K Widoki

Likes 0

Urzędnik

Jest piątek wieczorem! Technicznie rzecz biorąc, jest poniedziałek. Ale mój harmonogram pracy nie pozwala mi na pracę w poniedziałki i wtorki, więc w te dni wychodzę i dobrze się bawię. Jednak mój pomysł na zabawę różni się od większości... Nie spędzam wolnych nocy w domu; do diabła, nawet nie spędzam ich w moim rodzinnym mieście. Przejadę trzydzieści, czterdzieści mil, żeby się dobrze bawić. Nie chodzę do klubów ani barów. Nie wychodzę i nie przebijam się na imprezach, nie upijam się do gówna i nie puszczam się do pierwszego faceta, który podniósł mnie z ziemi. Chodzę do sklepów ogólnospożywczych. Mały, cichy, z...

1.8K Widoki

Likes 1

Moje życie 7

Część 7? Obudziłem się. Potem wszedł pod prysznic. Po prostu stałem tam, pozwalając wodzie płynąć po mnie. czyściłem się. jak kończyłem. Kelly weszła. Weszła pod prysznic. Ale kiedy próbowała mnie dotknąć, wyszedłem i wytarłem się. co jest nie tak powiedziała nie chcę powiedziałem Zrobiłem to, ale nie zamierzałem pozwolić jej się zdecydować, kiedy zrobiłem to tak, jak ostatniej nocy. Poszedłem do salonu. Sara siedziała na kanapie. Co oglądasz powiedziałem „tylko trochę telewizji, nic specjalnego” – powiedziała „jak było z Disneyem” – dodała świetnie się bawiliśmy powiedziałem - kochasz ją, prawda? - zapytała „tak, bardziej niż cokolwiek innego”. powiedziałem No co z...

1.6K Widoki

Likes 0

...

813 Widoki

Likes 0

Mleczna Pokojówka

Mleczna Pokojówka Kelsey Diaz zawsze miała za sobą chłopców, nawet w szkole podstawowej. Było w niej coś, co zdawało się ich przyciągać. Tak naprawdę nie rozumiała tego, kiedy była dzieckiem, ale stało się to przynajmniej trochę bardziej oczywiste, kiedy poszła do szkoły średniej. Kelsey była ładną mieszanką Latynosów i rdzennych Amerykanów, z tego co wiedziała, mniej więcej w jednej czwartej rdzennych Amerykanów. Ale fizycznie oznaczało to, że była, jak to chłopcy nazywają, „całkowitą laską”. Potajemnie podejrzewała, że ​​czasami po prostu chcieli się z nią zbliżyć, by zbliżyć się do jej niesławnej mamy, gwiazdy porno. Czasami ją to irytowało, ale jeśli chodzi...

1.6K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.