„Co… CO KURWA?!
"Um cześć."
„Co… CO KURWA?! CO TY KURWA ROBISZ? Dlaczego cipka Molly jest na twoim… na twoim…”
Peter jest zły, więcej niż wkurzony, ale jest mężczyzną. Ma kutasa, a ten kutas jest bardziej przejęty faktem, że mój język znajduje się zaledwie milimetry od ociekającej cipki gorącej dziewczyny.
Wilk sięga nade mną i chwyta Molly za tyłek. Jego głos jest niski, jak warczenie: „Powinieneś przyjść po cipkę, o której marzyłeś”.
Wydaje się, że usta Petera wyschły, a może nie może już mówić, ponieważ krew znika z jego mózgu do pulsującego penisa. Zatacza się, zatrzymuje, jakby się zastanawiał, po czym rzuca się do łóżka, zrzucając za sobą ubranie.
Czuję, jak ciężar Molly spada ze mnie, gdy chwyta ją za biodra i ciągnie, by uklękła na brzegu łóżka. Mam wyraźny widok, jak zakopuje język między jej nogami, zlizując jej soki z orgazmu, który jej dałem.
Kątem oka widzę uśmieszek Wilka. Powoli znów zaczyna mnie pieprzyć, kładąc się na mnie prawie płasko, gdy oboje patrzymy, jak Peter zjada cipkę Molly.
– Nie jest w tym zbyt dobry, prawda? – szepcze, jego oddech łaskocze mnie w szyję, a jego usta muskają zwinięcie mojego ucha. Wzdrygam się, wpatrując się w język mojego chłopaka w cipce mojej najlepszej przyjaciółki. Ta sama cipka, która właśnie sprawiła, że mój język się ślizgał, ślizgał, wysysał jej spermę.
Jego zęby na moim sutku wywołują jęk z moich ust. Peter przestaje lizać cipkę Molly i jakby odtrącony przez nasze podglądactwo, wpycha swojego penisa w Molly. Ona jęczy, kręci biodrami i pieprzy Petera z powrotem. Widzę jej śliskość na jego penisie i prawie podnoszę się z łóżka, żeby polizać ich obu.
Może potrafi czytać w moich myślach - wielkie umysły myślą podobnie, prawda? - bo łapie mnie pod tył głowy, podnosi i przyciska moje usta do Molly i Petera. Moje usta stykają się z łechtaczką i kutasem; odruchowo liżę. Zaczyna mnie pieprzyć szybciej, patrząc, jak Peter i Molly ocierają się o mój język.
Widzę, że Peter się zbliża, dyszy coraz mocniej, a pchnięcia coraz bardziej chaotyczne. Molly trzęsie się, krzyczy „OHHHHH FUCK” i spuszcza się, co powoduje, że Peter traci ładunek. Usuwam się z drogi, gdy padają płasko, wyczerpani wysiłkiem.
Wilk wyrywa się ze mnie, poprawiając ubranie. Ledwo mam czas, żeby naprawić swoją, kiedy przerzuca mnie przez ramię. Wychodzimy z mieszkania w mniej niż minutę; Peter i Molly nie mają szansy na reakcję ani siły, by nas ścigać.
Odrzucony tak, jak jestem, widzę tylko betonowe schody, zanim wyjdzie na słońce. Moje stopy dotykają ziemi, ale on dalej ciągnie mnie za rękę. Wszystko wydaje się zamazane, jakby mój mózg nie nadążał za rzeczywistością. W pewnym momencie widzimy policjantów biegnących w naszą stronę. Popycha mnie na budynek, miażdżąc moje ciało i usta w pocałunku, który nie pomaga mi w dezorientacji.
Mijają nas, a my idziemy dalej szybkim krokiem, zbliżając się do zarysowanej części miasta. Zaczynam odciągać jego rękę, próbując stawić opór tak mocno, jak tylko moja 100-funtowa sylwetka, przeciwko mężczyźnie, który wygląda, jakby mógł z łatwością wycisnąć dwie ze mnie. Po prostu ciągnie mocniej, a ja potykam się za nim do czegoś, co wygląda jak pusty magazyn.
„O mój Boże, on mnie zabije” – myślę i próbuję wbić obcasy w brudną, szarą podłogę. Problem w tym, że nie jesteśmy już w miejscach publicznych, więc nie ma potrzeby, żeby trzymał mnie na nogach. Znów jestem podnoszona przez jego ramię.
„Nie!! NIE NIE NIE NIE NIE POWIEM NIKOMU!! PROSZĘ!!! NIE RAŃ MNIE!” Błagam, przeklinam, kopię i ze wszystkich sił próbuję uwolnić się z jego ramienia.
Mój tyłek uderza w metal, kiedy sadza mnie na industrialnym stole. Ze wszystkich sił staram się nie płakać, żałując, że nie ugryzłam go wcześniej, zamiast ulegać pożądaniu. Jego dłoń łapie mój podbródek, zmuszając do spojrzenia mu w oczy – ciemnobrązowe, głębokie i mimo strachu robię wszystko, co w mojej mocy, by się nie ślinić.
– Nie zamierzam cię skrzywdzić – mówi, a jego usta niebezpiecznie zbliżają się do moich. Pochylam się do przodu, w górę, w stronę jego twarzy -
– Przynajmniej nie, jeśli nie chcesz – kończy, odsuwając się. Prawie spadam ze stołu. Znika z mojego pola widzenia. Odwracam się, żeby go znaleźć, jest odwrócony do mnie plecami, gdy zdejmuje koszulę. Jego plecy falują od mięśni, piękne linie przerywane są jedynie zadrapaniami pozostawionymi przez moje paznokcie. Jego bokserki wystają spod dżinsów, które zwisają mu na biodrach. Oddech uwiązł mi w gardle, zachwycony widokiem tego szalenie gorącego faceta, który tak się złożyło, że też wcześniej wyruchał mnie do nieprzytomności.
Odwraca się i łapie mnie z opuszczoną szczęką. Widzę, jak uśmiecha się do mojej dłoni leżącej na wewnętrznej stronie uda, nieświadomie rysując kółka na mojej delikatnej skórze. Podchodzi do mnie, jego klatka piersiowa jest blisko mojej twarzy, gdy sięga wokół mnie, chwytając butelkę z dala od mojego pola widzenia.
"Chcę się napić?"
Gdzieś, z moją godnością i zdolnością do oddychania, odrzucam ostatnie strzępy mojego zahamowania. Wyrywam butelkę whisky z jego dłoni i wylewam trochę na jego ramię, liżąc i gryząc miejsce, w którym alkohol całuje jego skórę.
Warczy, brudny uśmiech igra na jego ustach. – Marnujesz… – szepcze mi do ucha, po czym delikatnie pcha mnie płasko na chłodny metal. Moja koszula jest z grubsza podciągnięta, whisky spływa mi po brzuchu. Chłepta to, żądło alkoholu i ciepło jego języka sprawiają, że moja cipka jest śliska na myśl, że może, tylko może…
Jego język drażni się pod moim paskiem, prawie muskając moją łechtaczkę. Moje biodra unoszą się w górę, ręce próbują wepchnąć jego głowę w moją błagającą cipkę, ale odsuwa się ze śmiechem. Daleko jednak nie ucieknie. Wciągam go między nogi za górę jego dżinsów, przyciskając jego penisa do siebie, gdy splatam kostki za jego plecami.
Jego ręce podnoszą moją koszulkę i stanik, gdy bawię się guzikiem jego dżinsów. Przygryza moją dolną wargę, zanim czuję, jak jego zęby muskają mój kark. Wzdycham, nagle będąc topless, kiedy zdziera ze mnie ubranie. Mocno ssie mój sutek, przez co krzyczę z bólu i przyjemności.
Ponownie pcha mnie płasko na stół i zaczyna ściągać ze mnie spódnicę, uwalniając swojego ogromnego penisa z dżinsów. Trzymając moje ręce nad głową, zatrzymuje się na chwilę, czule całując płatek mojego ucha.
– Maks – mówi.
Nasze oczy się spotykają. "Oh, co?"
„Max. Mam na imię Max” – śmieje się.
Co do cholery. Nie wiem, co powiedzieć, więc odpowiadam grzecznie: „Lily”.
Przytyka usta do mojego ucha. – Nie próbował wydobyć twojego imienia. Chcę tylko, żebyś wiedziała, co masz krzyczeć.
Każdy cal nagle wsuwa się w moją cipkę, moje plecy wyginają się w łuk na jego atak. Powietrze ucieka mi z płuc i nie mogę nawet zaczerpnąć powietrza, żeby jęknąć. Wilk – Max, jakkolwiek on się, kurwa, nazywa!! – wydaje się zdyszany, chwilowo nieruchomy w mojej ciasnej wilgoci.
- Jesteś taki... - wyrywa się, pcha mocno.
Wycofuje się całkowicie i martwię się, że zaraz ucieknie, jak nasza ucieczka z mieszkania. Zamiast tego pada na kolana, jego język płasko dotyka mojej bolącej dziurki, pocierając ją we wszystkie strony. Mam dość powietrza, by głośno jęczeć, zatapiając ręce w jego włosach. Rzucam się na stół, strącając whisky na podłogę. Szkło rozbija się na boki, powietrze staje się odurzające, gdy błagam go, żeby szedł dalej.
Czuję, jak moja cipka się zaciska, mrowi, gdy popycha mnie do orgazmu. "NIE PRZESTAŃ!" Krzyczę, czując skurcz mięśni brzucha, gdy jego język wsuwa się głęboko. Spuszczam się mocno, wyginając się nad blatem stołu, „FFUUUCCKKKMAXXX”.
Wzdrygam się, gdy chłodne metale stykają się z moim rumieńcem po orgazmie. Nie ma czasu na odpoczynek; ściąga mnie ze stołu, zginając w pasie i wpychając piersi w rozgrzaną już powierzchnię.
Trzymając moje ręce nad głową, wpycha się w moją cipkę. Jedną ręką zajmuje się moimi nadgarstkami, a drugą naciska na dolną część moich pleców, popychając moją wrażliwą łechtaczkę na powierzchnię poniżej. Uwięziona między metalem a jego ciepłym trzonkiem, moja cipka pulsuje i zaciska się bardziej wokół penisa Maxa. Pieprzy mnie mocno i szybko, jego paznokcie wbijają się w moją skórę, gdy mnie przyszpila.
„Znowu spuść się dla mnie, Lily. Pozwól mi znów poczuć, jak dochodzisz” – zwalnia, pozwalając, by każdy cal powoli wydostawał się z mojej ciasnej dziurki. Trzęsę się, obracając biodrami na jego kutasie. „Max…”
Słyszę, jak się śmieje, a potem czuję ukłucie jego dłoni, gdy klepie mnie w tyłek. Jęczę, wciąż odpychając jego penisa. „Proszę. Daj mi to”, ledwie szepczę.
Wbija się we mnie z każdym calem, pocierając palcami moją łechtaczkę. — Teraz, Lily.
Moje ciało zobowiązuje go, moja cipka zaciska się, gdy ponownie schodzę.
Wysuwa się, a kiedy próbuję wstać, upadam na ziemię. Wplata ręce w moje włosy, przyciągając mnie do swojego penisa. Owijam usta wokół czubka, wysysając sok, który pokrywa jego skórę. Jęczy, wpychając się głębiej w moje gardło. Zaczyna pieprzyć moje usta, tak jak robił to z moją cipką, trzymając moją głowę drugą ręką.
„Uwielbiasz to”, warczy – stwierdzenie, nie pytanie – jego całkowicie schowany kutas. Przełykam, moje gardło zaciska się wokół jego głowy, powodując, że jęczy. Puszcza moje ręce, a ja łapię go za tyłek i wciągam głębiej do ust. Zsuwam się z niego i ostrożnie zaczynam lizać jego jaja. Jego oddech przyspiesza, pobudzony widokiem mojego różowego języka delikatnie pokrywającego każdy centymetr jego ciała. Ssę podstawę jego penisa, a jego głowa odchyla się do tyłu, a ręce ponownie zanurzam w moich włosach.
"Ssij mnie."
Przejeżdżam czubkiem języka po jego penisie, drażniąc go.
– Pocałuj mnie, Lily.
Owijam usta wokół końcówki, zasysając lekko tylko samą górę.
Jego cierpliwość się kończy i spycha moją głowę w dół. Zwiększam napięcie w ustach, a on jęczy, gdy jego ruchy stają się szybsze. „Kurwa…” jęczy, a jego penis jest zanurzony w moim gardle. Nasze spojrzenia się spotykają i widzę, że nie może się już dłużej powstrzymywać. Czuję, jak dochodzi, jego penis drga na moim języku. Połykam każdy kawałek, jego ręce po obu stronach mojej głowy chwytają krawędź stołu, przygotowując się przed upadkiem.
Ubieramy się w ciszy. Z boku stoi czarne camaro. Delikatnie prowadzi mnie do niego. Wyjeżdżamy z magazynu, a on zatrzymuje się w pobliżu parku, przez który pierwszy raz przechodziłem, żeby dostać się do Molly's. Niezręcznie wysiadam, na wpół spodziewając się, że odjedzie. Jednak wysiada, siada na masce i przyciąga mnie do siebie. Stojąc między jego nogami, nie mogę powstrzymać się przed wyobrażeniem sobie wszystkich niewiarygodnie niegrzecznych rzeczy, które moglibyśmy zrobić na masce. Wydaje się, że znów czyta mi w myślach i śmieje się: „Innym razem”. Łapie mnie za tyłek i przyciąga do swojej twarzy, wdychając mój zapach.
Równie szybko wstaje i wraca do samochodu. „Powiedz temu gównianemu chłopakowi, żeby nauczył się lizać cipki, albo chętnie wezmę jego pracę”.
Śmieję się: „Może powinieneś”.
Kolejny uśmieszek. Syreny przerywają naszą chwilę - "Znajdę cię następnym razem, gdy trzeba będzie cię porządnie złamać na pół".
"A więc jutro."
Przyspiesza z uśmiechem na twarzy i drżeniem w spodniach, które tylko się pogarsza, gdy odwraca się i widzi moje czerwone majtki na siedzeniu pasażera.
„Jutro jest”.