Kafli 6
Harry'emu było przykro żegnać się z Norą. Właśnie tam miały miejsce jedne z najszczęśliwszych dni w jego życiu. Wszystko było tak cudowne, że wątpił nawet, czy powrót do Hogwartu, na który zawsze czekał z niecierpliwością, może się równać w tym roku. Jego jedyną pociechą było to, że Ginny i wszyscy jego przyjaciele wybierali się z nim w podróż.
Harry siedział w przedziale Ekspresu do Hogwartu obok Ginny. Słuchali razem z Ronem i Nevillem, jak Hermiona opowiadała o swoich letnich podróżach po Europie z rodzicami. Harry musiał przyznać, że powrót do życia studenta stawał się o wiele łatwiejszy, im dłużej siedział wśród swoich przyjaciół. Nie miał wątpliwości, że fakt, że trzymał Ginny za rękę i czuł się z tym wspaniale, ogromnie pomógł w tej dziedzinie.
„Więc od jak dawna to wszystko dzieje się między wami wszystkimi?” – zapytał Neville. „Wyjeżdżasz na jedno lato, a kiedy wracasz, zaczynasz się spotykać”.
- Właściwie - powiedziała Hermiona - zaledwie kilka dni odkąd stało się to oficjalne. Chociaż tego nie planowaliśmy, Harry i Ginny zaczęli się spotykać tej samej nocy co ja i Ron.
— Czasami gwiazdy po prostu ustawiają się w jednej linii — powiedział Neville.
- Więc - powiedział Ron - jest ktoś, kogo masz na oku, kiedy następnym razem gwiazdy ustawią się w szeregu z Neville'em?
Jedyną odpowiedzią Neville'a był nieśmiały uśmiech, kiedy spuszczał wzrok na podłogę, by uniknąć wzroku wszystkich.
- Uznam to za tak - powiedział Ron. - Daj spokój Neville, kto to jest?
- Ron – powiedziała Ginny. "Zostaw go w spokoju. Nikt nie zmuszał cię do wykrzykiwania swoich uczuć do Hermiony, prawda?
- Oczywiście Ron miał to wypisane na twarzy - powiedział Harry z uśmiechem. „Wszyscy o tym wiedzieli, nawet jeśli nie był gotowy się do tego przyznać”.
Neville zszokował wszystkich, kiedy powiedział: „Jeśli wszyscy obiecacie, że nic nie powiecie, to chyba mogę wam zaufać, że nie będziecie się śmiać”.
- Oczywiście, że nie będziemy się śmiać – powiedziała Ginny, rozglądając się i potwierdzając wszystkim, że mówi w imieniu wszystkich.
- W porządku - powiedział Neville z wahaniem. „To jest Luna”.
„Luny Lovegood?” zapytał Harry.
- Wiedziałem, że nigdy nie powinienem był nic mówić - powiedział Neville, a jego policzki poczerwieniały jeszcze bardziej niż dotychczas.
- Nie - powiedział Harry - nie zrozum mnie źle, Neville. „Myślę, że Luna jest świetną dziewczyną. Jest wielu ludzi, którzy nie zadają sobie trudu, by spojrzeć poza jej dziwactwa, aby zobaczyć, jaka jest mądra i opiekuńcza dziewczyna. Cieszę się, że jesteś jednym z nich.
- Chyba wszyscy mamy swoje dziwactwa - powiedział Neville. „Wiem, że sam mam kilka. Może dlatego, kiedy na nią patrzę, widzę tylko, jaka jest piękna.
- Posłuchaj mojej rady, Neville - powiedział Ron. - Nie czekaj zbyt długo, tak jak ja i Harry, żeby jej coś powiedzieć. Jeśli poczekasz miesiąc, żeby jej to powiedzieć, a ona się zgodzi, zawsze będziesz spoglądać wstecz na ten miesiąc i żałować każdej zmarnowanej sekundy”.
- Cóż, czyż Ron nie stał się tym romantycznym? - powiedziała Ginny, drażniąc się.
Ron nie miał czasu na odpowiedź, ponieważ wszyscy zamarli na chwilę, gdy Luna Lovegood podeszła i otworzyła drzwi przedziału.
- Przepraszam, że przeszkadzam wszystkim - powiedziała płynnie Luna - ale siedziałam w przedziale obok i nagle poczułam, że ktoś tutaj mnie potrzebuje.
Wszyscy czekali, zastanawiając się, czy naprawdę coś wyczuła, czy też ściany między przedziałami są cieńsze, niż im się wydawało. Zapadła niezręczna cisza, której żadne z nich nie wiedziało jak przerwać.
- Ja... ja... - wyjąkał Neville, zaskakując wszystkich. - Mam coś... muszę cię zapytać.
- Oczywiście, Neville – powiedziała Luna, patrząc na niego.
Wszyscy patrzyli, jak rozpływa się pod jej spojrzeniem, i myśleli, że zamierza się z tego wycofać.
- Może pójdziemy na spacer – powiedział w końcu Neville, gdy stanął na drżących nogach i przeszedł z nią do korytarza.
Kiedy odeszli za daleko, by ktokolwiek z przedziału mógł ich zobaczyć, Ginny powiedziała: - Nie mogę w to uwierzyć. Został cofnięty w róg i zamiast się wycofać, przeszedł do ataku. Nie sądziłem, że ma to w sobie.
- Założę się, że po dzisiejszym dniu zobaczysz coś innego, Neville - powiedział Harry. „Myślę, że właśnie widzieliśmy, jak przeskakuje jedną z największych grup, z jakimi kiedykolwiek miał do czynienia. Jeśli powie „tak”, to naprawdę wzmocni jego pewność siebie.
- To wszystko, czego Neville kiedykolwiek potrzebował - powiedziała Hermiona. – Byłby wspaniałym czarodziejem, gdyby tylko miał trochę zaufania do swoich umiejętności.
- Uh oh - powiedział Ron, patrząc na korytarz. „Patrzcie, kto teraz idzie”.
Wszyscy mieli podejrzenie, kto to może być, zanim jeszcze spojrzeli. Ich podejrzenia potwierdziły się, gdy patrzyli, jak Draco Malfoy i jego dwaj zbiry zatrzymują się przed ich otwartymi drzwiami i szydzą.
— Cóż — powiedział Malfoy — spójrz, co tu mamy. Potter i jego mały fanklub wracają do Hogwartu. Założyłem się, że nawet nie raczysz wrócić w tym roku, Potter, a bitwa, której nie możesz wygrać, zbliża się wielkimi krokami.
— Z pewnością zarezerwuję ci miejsce w pierwszym rzędzie, Malfoy — powiedział Harry tak spokojnie, jak tylko mógł. - Może po walce z Voldemortem zechcesz spróbować ze mną.
— Jakby coś miało z ciebie zostać, Potter — powiedział Malfoy, spuszczając wzrok i nagle widząc, że Harry trzyma Ginny za rękę. - Powinienem był się domyślić, że z nią skończysz, Potter. Kiedy odejdziesz, ja…”
Malfoy nagle przestał mówić, gdy Harry przełączył niewidzialny przełącznik w swoim umyśle.
- Nic nie zrobisz - powiedział Harry.
— Nic nie zrobię — powtórzył Malfoy.
- Ginny jest piękną kobietą, którą każdy mężczyzna byłby szczęśliwym posiadaczem - powiedział Harry.
- Ginny jest piękną kobietą, którą każdy mężczyzna byłby szczęśliwym posiadaczem – powtórzył Malfoy.
- Z wyjątkiem ciebie, bo jesteś głupim dupkiem - powiedział Harry.
— Oprócz mnie, ponieważ jestem głupim dupkiem — powtórzył Malfoy.
- A teraz idź i powiedz wszystkim w pociągu, jakim jesteś dupkiem - powiedział Harry.
Malfoy zwrócił się do Crabbe'a i Goyle'a i powiedział: „Jestem wielkim dupkiem”.
Wszyscy patrzyli, jak Malfoy odwraca się, przechodzi do następnego przedziału i powtarza.
— Harry — powiedziała Hermiona. – Co, u licha, mu zrobiłeś?
- Słaby umysł jest łatwym łupem - powiedział Harry. „Myślę, że to będzie pierwsza lekcja dla prokuratora okręgowego. W tym roku."
- Wow - powiedział Ron. „Jesteś niebezpiecznym człowiekiem, Harry Potterze. Lepiej, żeby Voldemort miał się na baczności.
Harry miał właśnie odpowiedzieć Ronowi, gdy coś innego przykuło ich uwagę. Neville wracał korytarzem z szerokim uśmiechem, a na jego ramieniu trzymał pozytywnie świecącą Lunę Lovegood.
Kafli 7
Harry siedział obok Ginny przy stole Gryffindoru w Wielkiej Sali, podczas gdy przydział pierwszoroczniaków odbywał się tak jak zawsze. We wszystkich domach było już kilka nowych dodatków i wszyscy zastanawiali się, gdzie zostanie umieszczony ostatni pierwszy rok.
Profesor McGonagall stała, trzymając tiarę przydziału, kiedy spojrzała na swoją listę i powiedziała: „Vivian Wexler”.
Ostatnia dziewczyna podeszła i usiadła na stołku. Tiara Przydziału została umieszczona na jej głowie i dopiero kilka sekund później wszyscy usłyszeli, jak Tiara Przydziału oznajmiła, że Vivian ma zostać Hufflepuffem. Vivian podskoczyła i uśmiechnięta podeszła do stołu Hufflepuffu przy aplauzie jej domu.
Wszyscy spodziewali się, że McGonagall zdejmie tiarę przydziału i stołek, aby Dumbledore mógł rozpocząć ucztę otwierającą w zwykły sposób. Nie spodziewali się, że McGonagall odłoży kapelusz z powrotem na stołek, wróci na środek wyspy i wyjdzie z Wielkiej Sali.
Pytające pomruki wybuchły w całej Wielkiej Sali, zanim zdążyła nawet przejść połowę drogi do drzwi. Szmery trwały, dopóki profesor Dumbledore nie wstał i nie odchrząknął, zwracając uwagę na przód Sali.
- Bez wątpienia - zaczął profesor Dumbledore - wszyscy zauważyliście, że sprawy nie toczą się jak zwykle. W tym roku mamy pewne szczególne okoliczności, które wymagają, abyśmy zezwolili na pewne zmiany. Najpierw pozwól, że przedstawię ci profesora Bryce'a Bane'a, który będzie twoim nauczycielem obrony przed czarną magią przez ten rok.
W tym momencie starszy mężczyzna siedzący przy stole nauczycielskim wstał i pomachał uczniom, po czym wrócił na swoje miejsce.
- Profesor Bane - kontynuował Dumbledore - jest tutaj podczas urlopu naukowego w Szkole Magii i Czarodziejstwa Salem w Ameryce.
"Ameryka?" Ron szepnął do otaczających go przyjaciół. „Nigdy nawet nie myślałem o szkole w Ameryce”.
- Właściwie są dwa - wyszeptała w odpowiedzi Hermiona. „Jest jeden na każdym wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Ten w Salem jest najstarszy.
- Teraz, kiedy przedstawienie profesora Bane'a jest już załatwione - powiedział Dumbledore - zwykle był to czas, kiedy zaczynaliśmy ucztę. Zanim jednak to zrobimy, jest jeszcze jedno sortowanie do wykonania.
„Z wielką przyjemnością informuję, że po raz pierwszy w swojej historii Hogwart przyjął ucznia przeniesionego z innej szkoły. Przeniesienie z tej samej szkoły, z której tak naprawdę przychodzi do nas profesor Bane. Student jest na ostatnim roku studiów, więc może być potrzebny trochę czasu na przystosowanie się.
„W tej chwili uważam za konieczne, abym opowiedział panu o okolicznościach, które sprowadziły tego ucznia do nas, ponieważ jestem pewien, że i tak wkrótce stanie się to kwestią plotek. Aż do zeszłego roku w Ameryce żył mroczny czarodziej o imieniu Jarvis Hornquist, który terroryzował społeczności czarodziejów na wschodnim wybrzeżu kraju. Mówię w zeszłym roku, ponieważ pod koniec ostatniego roku szkolnego spotkał młodego ucznia, który podczas pojedynku okazał się dla niego zbyt potężny. Jak można się domyślić, sława, jaką przyniosła uczennica, uniemożliwiła powrót na kolejny rok do szkoły. Mam nadzieję, że uczniowie Hogwartu dołożą wszelkich starań, aby przywitać nowego ucznia z traktowaniem nie różniącym się od tego, jakie traktowaliby każdego innego ucznia. Teraz rozpocznie się specjalna ceremonia przydziału.
- Pojedynki z czarnymi czarodziejami - powiedział Ron. „To musi być naprawdę twardy facet. Brzmi jak Gryfon, jeśli kiedykolwiek o nim słyszałem.
W tym momencie profesor McGonagall otworzyła drzwi do Wielkiej Sali i zaczęła iść z powrotem centralną wyspą. Nowa uczennica podążyła tuż za nią i wszystkie szczęki w Wielkiej Sali opadły na jej widok.
Wszyscy wyczarowali obraz czarodzieja, który walczył i pokonał tak potężnego wroga, ale to, co zobaczyli idąc w górę wyspy, było tak dalekie od tego, czego się spodziewali. Czarodziej okazał się wysoką, dobrze opaloną czarownicą z rozwianymi blond włosami, które wyglądały, jakby ściągnięto ją prosto z plaży i wrzucono w mundur Hogwartu.
Młoda czarownica obserwowała wszystkich w Wielkiej Sali, gdy szła, ale nie zwróciła uwagi na nikogo, gdy patrzyła prosto na plecy McGonagall, gdy szybowała w górę wyspy. Jej koncentracja nie zachwiała się, dopóki nie obróciła lekko głowy i nie spojrzała Harry'emu prosto w oczy, kiedy mijała miejsce, w którym siedział.
Harry był zaskoczony, że na niego spojrzała, ale tym, co go naprawdę zaniepokoiło, był dreszcz, który przebiegł mu po plecach, gdy zobaczył wyraz jej oczu. Nie wiedział, czy to uczucie było jakimś ostrzeżeniem, czy nie, ale wiedział, że nie było to dobre uczucie.
Profesor McGonagall dotarła do schodów i ponownie uniosła tiarę przydziału, mówiąc: „Cassidy Silverwood”.
Młoda czarownica zrobiła krok do przodu i usiadła na stołku. Profesor McGonagall założyła na głowę Tiarę Przydziału i wszyscy czekali na decyzję Tiary Przydziału.
- Mówię ci, to pewne - wyszeptał Ron. – Będzie Gryfonką.
Wciąż pamiętając uczucie, jakie towarzyszyło mu, kiedy na niego patrzyła, Harry powiedział: - Nie bądź tego taki pewien. Mam zabawne przeczucie…”
— Slytherin — oznajmiła Tiara Przydziału, powodując, że przy stole Slytherinu wybuchły okrzyki.
Cassidy Silverwood wstał i zajął wolne miejsce przy stole Slytherinu, które akurat znajdowało się obok Malfoya. Kiedy patrzyli, jak idzie do stołu, Harry dostrzegł coś kątem oka. Kiedy spojrzał na stół nauczycielski, zauważył, że Snape patrzył prosto na niego, a na jego twarzy gościł rzadko spotykany uśmiech.
Profesor Dumbledore ponownie wstał i powiedział: „Teraz, kiedy powitaliśmy pannę Silverwood w naszej szkole, niech rozpocznie się uczta”.
Dumbledore machnął ręką i zgodnie z oczekiwaniami na każdym stole pojawiła się góra jedzenia. Pierwszoklasiści byli zachwyceni niespodzianką, ale wszyscy inni od razu przystąpili do dyskusji, co myślą o swoim nowym uczniu.
- Myślę, że tiara przydziału mogła popełnić błąd - powiedział Neville.
- Nie bądź zbyt pewny, Neville - powiedział Harry. - Pamiętaj, że tiara przydziału prawie umieściła mnie w Slytherinie.
„Jak ona może walczyć z mrocznymi czarodziejami i nadal być w Slytherinie?” zapytał Ron.
— Może nie jest tak jawnie zła, jak Malfoy i niektórzy inni — ostrzegł Harry — ale tiara przydziału zawsze ma powody, by dokonywać wyborów, których dokonuje. Tylko nie trać czujności, dopóki nie dowiesz się, jakie są te powody.
Ginny trąciła Harry'ego w żebra i dała mu znak, żeby na coś spojrzał. Zobaczył, że Cassidy wstała od stołu Slytherinu i wszystkie głowy ponownie skierowały się na nią, gdy szła w kierunku stołu Gryffindoru. Harry próbował to zignorować i sprawił, że inni również przestali patrzeć.
Harry nie miał innego wyboru, jak tylko zauważyć, że Cassidy zatrzymała się tuż za nim i delikatnie odchrząknęła, mówiąc: - Nie chcę przeszkadzać, ale czy jesteś Harrym Potterem?
— Tak, jestem — powiedział Harry, obracając się na krześle i patrząc na nią pytająco.
- Jestem Cassidy Silverwood - powiedziała, wyciągając rękę, którą Harry przyjął w delikatnym uścisku dłoni. „Naprawdę nie mogę uwierzyć, że poznam cię osobiście. Wszyscy moi przyjaciele w Ameryce mają twoje zdjęcie na ścianach.
"Co?" – zapytał Harry, nie będąc pewnym, czy dobrze ją usłyszał. "Jakie zdjęcia?"
– Cóż, te z gazety – odpowiedział Cassidy. „Nawet w Ameryce człowiek nie może przeżyć miesiąca bez przeczytania historii o czymś, co ma z tobą wspólnego. Ludzie mają nadzieję, że pokonasz Voldemorta i powstrzymasz go przed szerzeniem zła za granicą.
- Ostrzegam, że niektórzy ludzie w tym kraju nie czują się komfortowo, słysząc imię Voldemorta wypowiadane na głos - powiedział Harry.
– Wiem – powiedział Cassidy. „W moim kraju jest mnóstwo ludzi, którzy wierzą w te same bzdury i nazywają go Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Jakby sama nazwa mogła kogoś skrzywdzić.
- Gratuluję pokonania Hornquista - powiedział Harry.
– Och, dzięki – powiedziała Cassidy. - Nie był jednak tak potężny jak Voldemort. Pokonanie go będzie wymagało specjalnego czarodzieja.
- Albo po prostu oddaną grupę przyjaciół - powiedział Harry, wskazując na otaczających go ludzi. „Nie byłoby mnie tutaj dzisiaj, gdyby nie oni. Pozwól, że przedstawię Ci."
Harry zaczął przedstawiać wszystkich swoich przyjaciół, a także kilku innych, którzy podeszli bliżej, aby włączyć się do dyskusji. Ostatnią osobą, którą Harry przedstawił, była Ginny.
- I na koniec, ale nie najmniej ważna, moja dziewczyna Ginny – powiedział Harry.
Cassidy wyciągnęła rękę, by uścisnąć Ginny, kiedy powiedziała: - Nie masz pojęcia, ile serc właśnie złamałaś w Ameryce. Moi przyjaciele będą płakać całymi dniami, kiedy dowiedzą się, że Harry Potter ma dziewczynę. Jakby miał zamiar zmiatać z nieba na miotle i mimo to unieść ich ze sobą. Cóż, lepiej wrócę do własnego stołu, zanim wyślą po mnie grupę poszukiwawczą. Miło było was wszystkich poznać.”
Po tym, jak odeszła na bezpieczną odległość, Neville powiedział: - Nadal uważam, że popełnili błąd umieszczając ją w Slytherinie. Kiedy ostatnio Ślizgon był dla kogoś taki miły?
- Nie daj się zwieść jej słodkiemu uśmiechowi - powiedział Harry. – Wciąż coś mnie w niej niepokoi. To coś głęboko w środku i prawdopodobnie to, co sprawiło, że Tiara Przydziału umieściła ją w Slytherinie.
Kafli 8
Gryfoni i Ravenclaw z siódmego roku siedzieli w klasie Obrony Przed Czarną Magią, czekając na rozpoczęcie pierwszej lekcji nowego roku szkolnego. Wszyscy nie mogli się doczekać, jakim nauczycielem będzie profesor Bane. W przeszłości przeszli przez innych nauczycieli z tej klasy i chociaż niektórzy byli całkiem dobrzy, inni zapewniali doświadczenie, o którym woleliby zapomnieć. Wszyscy zastanawiali się, jak Amerykanin wypadłby w porównaniu z resztą, która go poprzedzała.
Profesor Bane przeszedł przez drzwi klasy, poruszając się powoli i wyglądając na zmęczonego wysiłkiem, gdy szedł na przód klasy.
Kiedy dotarł do przodu, odwrócił się i powiedział: „Wszyscy musicie mi wybaczyć, jeśli wydaje mi się, że brakuje mi tchu. Obawiam się, że trochę za długo rozmawiałem z innymi nauczycielami i zostawiłem zbyt mało czasu mężczyźnie w moim wieku, aby wspiąć się po kilku schodach, aby dostać się do pokoju.
- Profesorze - zaczął Seamus - czy nie byłoby łatwiej lewitować się po schodach?
- Oby tak było, panie Finnigan - powiedział Bane, wciąż próbując złapać oddech. „Jednak kiedy nadejdzie dzień, w którym wyjdę z czegoś na łatwiznę, będzie to dzień, w którym będę musiał położyć się do łóżka i nie wychodzić z niego. W życiu jest wiele rzeczy, które są trudne do zrobienia, ale to nie znaczy, że nie powinniśmy ich robić. Jeśli się nie mylę, o to właśnie chodzi w tej klasie.
- Przepraszam, profesorze - powiedział Seamus.
– Nie przepraszaj – powiedział Bane, wkładając drżącą dłoń pod szaty, jakby masował sobie klatkę piersiową. „Potraktuj to jako swoją pierwszą lekcję w tej klasie”.
Klasa nie miała szansy zareagować, gdy słaby starzec nagle i szybko wyciągnął różdżkę z szat i posłał oszałamiający urok, który uderzył w całą klasę, zanim zdali sobie sprawę, co się dzieje. Wszyscy czuli, że drętwieją i zsuwają się z krzeseł na podłogę, nie mając kontroli nad własnym ciałem. Odrętwienie minęło kilka sekund później i wszyscy zaczęli wstawać i wracać na swoje miejsca. Kiedy wstali, zobaczyli, że zaklęcie nie wpłynęło na wszystkich.
"Pan. Potter – zaczął Bane, nagle oddychając normalnie i prostując się – jesteś jedynym kolegą z klasy, na którego nie wpłynęło zaklęcie, które rzuciłem. Jak to wyjaśnisz?
— Rzuciłem na siebie zaklęcie tarczy, gdy tylko pan wszedł do pokoju, profesorze — odpowiedział Harry.
– Niezwykłe – powiedział pod wrażeniem Bane. „Wykonywałem tę samą sztuczkę na początku każdej z klas siódmej klasy, które prowadziłem, odkąd zacząłem uczyć. Nie raz nikomu się to nie udało. Skąd wiedziałeś, że to zrobię?
- Nie zrobiłem tego - powiedział Harry. – To był tylko środek ostrożności na wypadek, gdyby coś się stało.
- Cudownie - powiedział Bane z uśmiechem na twarzy. „Niech to będzie nauczka dla was wszystkich. Osoba, która praktykuje czarną magię, jest prawdopodobnie bardzo przebiegłą osobą i używa podstępu, aby osłabić twoją zdolność reagowania. Wszyscy patrzyliście, jak wchodzę do klasy, zachowując się, jakbym był słabym starcem. Zwolniłem tempo i przyspieszyłem oddech, aby zyskać twoje współczucie. Wszyscy tam siedzieliście i patrzyliście, jak sięgnąłem pod szatę i chwyciłem moją różdżkę, a mimo to zobaczyliście tylko starca, który w każdej chwili może paść martwy. Czy wie pan, dlaczego tak łatwo dali się oszukać, panie Potter?
- Ponieważ ufali tobie, jako nauczycielowi Hogwartu, że ich nie skrzywdzisz – powiedział Harry.
- A jednak tego nie zrobiłeś - powiedział Bane.
- Nauczyłem się nie ufać nikomu, dopóki go nie poznasz - powiedział Harry.
- Rozsądna rada - powiedział Bane, wciąż się uśmiechając. – Mam nadzieję, że pewnego dnia będę w stanie zdobyć twoje zaufanie.
— Poza tymi zajęciami, które już masz, profesorze — powiedział Harry. „W tej klasie nie ma szans.”
– Ach – powiedział Bane, chichocząc. – Mądrość ponad twoje lata.
– Czy zamierzasz nas tak codziennie ogłuszać, profesorze? – zapytał Dean.
– Boże, nie, panie Thomas – odparł Bane. „Ogłuszam wszystkich tylko na początku zajęć pierwszego dnia. Nie zrobię tego ponownie.
Tak samo, większość klasy i tak zadała sobie trud rzucenia na siebie zaklęcia tarczy. Nie mieli pojęcia, co jeszcze amerykański profesor może mieć w zanadrzu.
Następnie profesor Bane wyjaśnił im, jakich rzeczy planuje ich nauczyć w ciągu roku. Przeglądając plany lekcji swoich poprzedników, stwierdził, że są one nieco chaotyczne. Powiedział im, że dzięki kilku dobrze zaplanowanym lekcjom będzie w stanie wypełnić luki, w których pozostali w tyle, a także nauczyć ich wszystkich rzeczy, których oczekuje się od ucznia siódmego roku.
- Jeśli wystarczy czasu - powiedział profesor Bane - chciałbym nauczyć was wszystkich prawie zapomnianej formy magii, której zawsze staram się uczyć moich studentów w Ameryce. W rzeczywistości jestem jedną z zaledwie trzech znanych osób w Ameryce, które wiedzą, jak prawidłowo używać tego rzemiosła. Ilu z was kiedykolwiek słyszało o magii kręgów?
Nikogo nie zdziwiło, że ręka Hermiony natychmiast się podniosła, ale ze zdumieniem odkryli, że ręka Harry'ego podniosła się prawie tak samo szybko.
- Cóż - powiedział Bane - tutaj niespodzianki nigdy się nie kończą. Nie sądziłem, że ktokolwiek z was w ogóle o tym słyszał. Wydaje mi się, że pani ręka podniosła się pierwsza, panno Granger.
- Czytałam kiedyś - zaczęła Hermiona jak zwykle - że magiczny krąg może być użyty jako ochrona dla każdego, kto w nim stanie. Wypadły jednak z łask, ponieważ były skomplikowane i wymagały dużo czasu, aby je wyciągnąć, przez co były niepraktyczne w użyciu przeciwko znacznie szybszemu zaklęciu różdżkowemu.
– To prawda – powiedział Bane. - Czy jest coś, co możesz dodać do tego pana Pottera?
„Krąg może być również użyty do wzmocnienia mocy czaru różdżki lub wyczarowania innych sił spoza kręgu, aby pomóc w walce z wrogiem” – powiedział Harry.
- Bardzo dobrze - powiedział Bane, brzmiąc, jakby był pod wrażeniem, że tak dużo wiedzą. – Niestety, to, co powiedziała panna Granger, jest prawdą. Rysowanie okręgu jest bardzo skomplikowane i czasochłonne i nie ma praktycznego zastosowania w bitwie w czasie rzeczywistym”.
– Czyż pewien amerykański czarodziej w XIX wieku nie pracował nad sposobem wyczarowania kręgu za pomocą zaklęcia różdżką? zapytał Harry.
Bane po prostu siedział tam przez chwilę, zastanawiając się, ile Harry wiedział o kręgach, zanim powiedział: - To prawda, że niektórzy próbowali, ale żadnemu się nie udało.
- Ale mam - powiedział Harry.
Wszystkie oczy w klasie zwróciły się na Harry'ego, spodziewając się, że usłyszy, że to żart, ale Harry po prostu siedział i spokojnie patrzył z powrotem w oczy profesora Bane'a.
- To niezła przechwałka, panie Potter - powiedział Bane, niepewny, czy powinien być z niego dumny za jego nerwy, czy też skarcić go za bezczelność. „Czy chciałbyś to zademonstrować klasie?”
Harry wstał bez słowa i wyszedł na przód klasy, wyjął różdżkę i trzymając ją pionowo na środku swojej klatki piersiowej, cicho powiedział: „Valaya atra saikata”.
Wszyscy patrzyli, jak Harry celuje różdżką w podłogę i wypluwa piaskową substancję, układając się wokół niego w dwa równe kręgi. Jeden z okręgów znajdował się kilka cali od drugiego, a pomiędzy nimi znajdował się jakiś napis, którego żadne z nich nie rozpoznawało. Wszyscy, łącznie z profesorem Bane'em, zaniemówili, gdy studiowali dziwne pismo i myśleli o słowach, które ich wywołały.
Po kilku sekundach na odzyskanie sił, Bane powiedział: - Niezwykłe, panie Potter. Muszę przyznać, że nie znam języka napisanego w kółku”.
— Sanskryt — powiedział Harry.
„Oczywiście trzeba będzie przeprowadzić dalsze testy, aby ustalić, czy ten krąg rzeczywiście ochroni osobę, która w nim stała” – powiedział Bane, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od kręgu.
- Śmiało, przetestuj to teraz, jeśli chcesz - powiedział Harry.
- Nie chcę tego próbować, panie Potter - powiedział Bane, patrząc na niego po raz pierwszy od wyczarowania kręgu. „Jeśli nie jest odpowiednio uformowany, możesz doznać poważnych obrażeń”.
Harry tylko się uśmiechnął i powiedział: „Nie martw się, profesorze. Proste zaklęcie ogłuszające nie zada żadnych trwałych obrażeń, nawet jeśli się przedostało.
- Jeśli jest pan pewien, że nie ma pan nic przeciwko, panie Potter - powiedział Bane, wyciągając różdżkę.
Harry skinął głową profesorowi Bane'owi, że jest gotowy, a Bane posłał bezpośrednio na niego oszałamiające zaklęcie. Chwilę później nastąpił mały błysk, gdy zaklęcie uderzyło w coś, zanim dotarło do Harry'ego, a energia zaklęcia rozproszyła się wokół Harry'ego. Kręgi jarzyły się ognistą czerwienią tylko przez kilka sekund, po czym powróciły do swojego pierwotnego koloru piasku.
- Nivarta - powiedział Harry, ponownie celując różdżką w ziemię, gdy piasek poleciał z powrotem tam, skąd przybył.
- Od jak dawna wiesz, jak to się robi - zapytał Bane.
- Tylko kilka miesięcy - odpowiedział Harry.
- Ale Harry - powiedziała Hermiona - to oznaczałoby, że zrobiłeś to latem, kiedy nie powinieneś uprawiać magii. Jak, u licha, sobie z tym poradziłeś?
- Powiem ci później - powiedział Harry.
- Wydaje się, że ostatnio często to robimy - powiedział Ron.
- Myślę, klaso, że to, co tu dzisiaj widzieliśmy - zaczął Bane - jest czymś monumentalnym w świecie magii. Nie jestem przyzwyczajony do tego systemu punktów domowych, którego używasz tutaj, ponieważ nie używamy go w Ameryce, ale myślę, że niektóre są zdecydowanie w porządku. Myślisz, że pięćdziesiąt to za dużo?
Nic dziwnego, że Gryfoni w klasie wydawali się w porządku z tą liczbą. Ich pierwsza lekcja nie mogła rozpocząć się lepiej, jeśli chodzi o nich.
- A więc dobrze - powiedział Bane - w takim razie jest pięćdziesiąt. Myślę, że muszę wysłać kilka sów do kilku kolegów w Ameryce, więc mam nadzieję, że wszyscy mi wybaczycie, jeśli spóźnię się dzisiaj z zajęciami. Proszę przeczytać pierwsze dwa rozdziały w swojej książce na następną lekcję”.
Wszyscy wstali i odwrócili się w stronę drzwi. Kilka sekund później wszyscy oprócz trzech leżeli odrętwiali na podłodze. Harry, Ron i Hermiona obejrzeli się za siebie, żeby zobaczyć, co się stało.
- Myślałem, że powiedziałeś, że już więcej nas nie ogłuszysz, profesorze - powiedział Seamus.
– Wręcz przeciwnie, panie Finnigan – odpowiedział Bane. – Powiedziałem, że nie będę tego robił na początku zajęć. Nigdy nie mówiłem nic o zakończeniu.
Kafli 9
Ponieważ zajęcia z Obrony przed Czarną Magią zostały tak skrócone, Harry miał mnóstwo czasu na robienie wszystkiego, na co miał ochotę. Hermiona i Ron byli zdeterminowani, by naciskać na niego w celu uzyskania odpowiedzi na pytanie, co robił podczas lata, ale otrząsnął się z nich, mówiąc im, że wszystko im opowie później. Nie zamierzali go tak łatwo odpuścić, ale obiecał im, że opowie im wszystko później tego wieczoru po kolacji.
Hermiona wybrała się do biblioteki, żeby trochę pouczyć się przed zajęciami, a Ron poszedł z nią tylko dlatego, że nie mógł wymyślić dobrej wymówki, żeby tego nie robić. Harry miał jednak tak dobrą wymówkę, jak każdy zakochany chłopak. Zamierzał usiąść przed klasą eliksirów, w której Ginny była obecnie więziona, na wypadek gdyby Snape postanowił wypuścić ich wcześniej. Wszyscy wiedzieli, że to beznadziejna sprawa, ale Harry'emu nie przeszkadzało, że był o wiele bliżej Ginny.
Snape pozostał jednak wierny formacji, wypuszczając klasę z co najmniej pięciominutowym opóźnieniem. Ginny wyszła z klasy z czymś, co Harry mógł nazwać ledwo kontrolowanym temperamentem. Odwróciła się i zobaczyła go opartego o ścianę, a jej gniew niemal natychmiast zniknął.
- Nie mów mi, że trzymał nas tak długo – powiedziała Ginny. – Jak udało ci się tak szybko dostać tutaj z zajęć?
- Wyszliśmy wcześniej - powiedział Harry, wciąż zastanawiając się, co tak rozzłościło Ginny. – Jak było z eliksirami? Jakieś problemy?"
- Nie w ciągu pierwszych trzech sekund – powiedziała Ginny, czując, jak wraca nieco zły humor. „Potem było to jednak ledwie do zniesienia”.
"Co się stało?" zapytał Harry.
Ginny zaczęła mu wszystko opowiadać, ale zdążyła zapytać: - Nie masz następnych eliksirów?
— Tak — odpowiedział Harry.
- W takim razie powinnam poczekać, żeby ci powiedzieć - powiedziała Ginny. - Gryffindor nie może sobie pozwolić na odebranie tylu punktów pierwszego dnia.
- Och, nie zrobiłby tego - powiedział Harry, uzyskując wskazówkę, co to może być. „To byłem ja, prawda? Dokuczał ci przez całą lekcję tylko dlatego, że się ze mną spotykasz.
Ginny bała się powiedzieć cokolwiek w ten czy inny sposób. Gdyby temu zaprzeczyła, Harry wiedziałby, że kłamie. Jeśli to potwierdzi, przestraszy się, widząc wyraz oczu Harry'ego, co może się stać.
- Tak myślałem - powiedział już wściekły Harry. „Zajmę się tym”.
- Harry nie - powiedziała Ginny. „Właśnie tego chce. Czy tego nie wiesz? Sama poradzę sobie ze Snape'em. Po prostu martwisz się, jak dobrze uwarzyć swoje eliksiry i nie pozwolić, by twój temperament cię kontrolował.
Harry zdał sobie sprawę, że miała rację. Gniew i wrogość, które włożył w niego Voldemort, groziły przejęciem kontroli nad jego działaniami. Harry zmusił się do uspokojenia, tak jak robił to podczas niezliczonych sesji medytacyjnych w ciągu lata. Musiał tylko skoncentrować się na oczach Ginny, by zatracić się w oceanie spokoju.
Kiedy jego oddech wrócił do normy, Harry powiedział: - Masz rację. Co bym bez ciebie zrobił?"
- Mam nadzieję, że nie będziesz musiała się o tym przekonać w najbliższym czasie – powiedziała Ginny z uśmiechem, pochylając się i delikatnie go całując.
Harry i Ginny właśnie się rozstawali, kiedy Cassidy podeszła i powiedziała: - Cześć Ginny. Cześć Harry."
„Cześć Cassidy” – odpowiedzieli razem.
- Jestem we właściwym miejscu na eliksiry, prawda? Cassidy zapytał patrząc na drzwi do klasy.
- To jest w porządku - powiedział Harry.
- Więc jaki jest profesor Snape jako nauczyciel? — zapytał Cassidy.
- Prawdopodobnie nie ja o to pytam - powiedział Harry. „Zwykle nie dogadujemy się zbyt dobrze”.
– Nie dogadać się z tobą? — zapytał Cassidy. – W takim razie musi być okropny.
- Lepiej pójdę na następną lekcję, bo się spóźnię – powiedziała Ginny, nie chcąc rozwijać spostrzeżeń Cassidy. – Do zobaczenia na lunchu, Harry.
- Będę tam - powiedział Harry, nie chcąc pozwolić jej odejść.
- Dobrze było cię znowu widzieć, Ginny – powiedział Cassidy trochę zbyt słodko, jak na pocieszenie Ginny.
- Ty też – powiedziała Ginny, odwracając się, by odejść.
– Wydaje się być świetną dziewczyną – powiedziała Cassidy.
- Najlepsze - powiedział Harry, wciąż zatracony w obserwowaniu Ginny idącej korytarzem.
– W takim razie wejdziemy? — zapytał Cassidy.
- Jasne - powiedział Harry, odwracając swoją uwagę od Ginny.
Kiedy weszli do klasy, w klasie było tylko kilku innych uczniów. Harry wiedział, że Ron i Hermiona wkrótce do niego dołączą. Wiedział też, że zajęcie miejsca z tyłu nic by mu nie dało. Snape szukałby go bez względu na to, czy siedziałby w korytarzu.
„Czy w tej klasie są jakieś przydzielone miejsca?” — zapytał Cassidy.
— Nie — powiedział Harry. - Nie, chyba że profesor Snape postanowił coś zmienić w tym roku.
– Miałbyś coś przeciwko, gdybym usiadł z tobą? — zapytał Cassidy. – Tak naprawdę nie znam jeszcze nikogo tak dobrze.
- Nie mam nic przeciwko - powiedział Harry. “It will be a first in this class though. Gryffindors and Slytherin usually don’t mix much.”
“I think it’s awful,” Cassidy began, “the way they split you into these houses and create a natural competition between you.”
“I guess I never really thought about it any other way,” Harry said. “You don’t have houses at your school in America?”
“No,” Cassidy answered. “They go out of their way to promote cooperation between all of the students. Don’t any of the houses here ever mix together?”
“Sure,” Harry said. “Three of them anyway.”
“Just not Slytherin I take it,” Cassidy said.
“I think this is the longest conversation I’ve had with a Slytherin since I’ve been here at Hogwarts,” Harry said.
“Oh,” Cassidy said, “that is so wrong. I can’t let that last for long. People who never step outside their own house miss the rest of the world.”
“You’ll find quite a bit of resistance to that,” Harry said, “especially in your own house.”
“Hey Harry,” Ron said from behind them.
Harry turned to see Ron and Hermione standing there seeming a bit confused to see a Slytherin sitting with him.
“I know,” Cassidy said to them. “Harry told me that Gryffindor and Slytherin don't ever mix, but you all are the only ones I’ve really been able to feel comfortable with so far. If you're too uncomfortable with my sitting here though, I’ll move somewhere else.”
“Of course not,” Hermione said. “It was just a bit of a shock to see it at first.”
“I can’t wait to see how Snape reacts,” Ron said with a grin.
“He’ll probably find some way to blame Harry for it and take points away from Gryffindor again,” Hermione said.
“Does he really do it that often?” Cassidy asked.
“I don’t think there has been a class yet where Snape didn’t take at least ten points away from Harry,” Ron said. “Gryffindor loses more points in potions class since Harry got here than it does in any other class or at any other time during the school year.”
“Except of course when Snape is patrolling the hallways,” Hermione added.
“Incredible,” Cassidy said. “Why does he do that to Harry?”
“He hates my dad,” Harry said.
“But I thought your dad was killed,” Cassidy said.
“He was,” Harry said. “Snape never got to take his anger out on him, so he has to settle for taking it out on me.”
“How thick do you have to be, Potter,” Malfoy said as he walked into the classroom and spotted Harry. “Why do you even bother taking a potions class?”
Cassidy turned around and Malfoy realized for the first time where she was sitting. She leveled a glare at him that was enough to silence him immediately, and made him take a seat on the other side of the room.
“I still say the sorting hat made a mistake,” Ron said.
“Maybe it just isn’t used to examining an American brain,” Cassidy said with a smile. “It doesn’t matter to me what house I’m in though. I make friends with whom ever I please.”
Snape suddenly entered the room out of his adjoining office and waved his wand to close and lock the doors at the back of the room.
“As you can see,” Snape said in his usual stern manner, “doors to the class will be locked at the exact time class is to begin every day. Anyone not inside by then will miss the class and points will be deducted from your final grade. Snape looked over at Harry when he mentioned it and the scowl on his face seemed to drop, if possible, even further when he saw who was sitting with him.
After a moment taken to recover from the initial shock, Snape looked right at Harry and said, “Well, Potter, you seem to be doing a better job of picking your friends. Miss Silverwood may prove to be a good influence on you. You should warn her though that you tend to drag your friends down with you in this class.”
“I think she should be fine since I’m not dating her, Professor Snape,” Harry said pointedly wondering if Snape would take the bait.
“Careful, Potter,” Snape seethed. “Disrespectful insinuations could be grounds for taking points. I would hate for that to happen. Just to show you how much I want you to earn points in this class, a little quiz perhaps. Answer the questions correctly and Gryffindor will earn points. Give the wrong answer and you will lose points. Would you like to try, Potter?”
“Professor Snape, I don’t think that is…” Cassidy began to say.
“I will warn you only once Miss Silverwood,” Snape said cutting her off, “ you speak only when asked to in this class. I will overlook it this time since you are new to the school and don’t know the rules as well as everyone else.”
“I’ll do it,” Harry said calmly.
“Harry, don’t,” Hermione said.
“That is five points from Gryffindor, Miss Granger,” Snape said with a smile of satisfaction. “You have been here long enough to know the rules.”
“We’ll get them back soon enough,” Harry said. “Five points per question? Or would you like to raise the stakes a bit?”
“What did you have in mind?” Snape said intrigued.
“Five questions,” Harry said. “Each one worth, say, twenty points?”
“You must have lost your mind over the summer, Potter,” Snape said smiling as Hermione and Ron had to bite their tongues to keep from saying the same thing to Harry . “You would throw away one hundred points that easily?”
“Or gain them that easily,” Harry said. “That isn’t all I want in return though. If I get the questions right, then you can’t turn around and take them back away at any point during the day. If you do take points away, they have to come from your own house.”
“And when you lose?” Snape asked.
“Then you can take as many other points from Gryffindor as you feel are necessary,” Harry answered
All of the Gryffindors in the class didn’t know if they wanted to cheer Harry for standing up to Snape, or beat him to within an inch of his life for even opening his mouth.
“And the questions?” Snape asked seeming like a man who was anxious to make the kill.
“Can be about the magical uses or properties of any potion ingredient,” Harry said.
“Fool,” Snape spat, “you should have at least limited it to ingredients we have covered in class.”
“I only have one more condition,” Harry said. “From now on, if you have a problem with me you take it up with me, not my girlfriend.”
Snape was so beside himself with joy at the opportunity Harry had laid before him, he would have agreed to almost anything if it meant bringing the famous Harry Potter down a few notches.
“Agreed,” Snape said with a sadistic grin as he wrapped his robes about him. “Dicentra spectabilis.”
“One of the main ingredients in several love potions,” Harry said immediately astonishing everyone, “though it is rarely used since it’s effects are more temporary than some other more trusted ingredients.”
Snape was surprised, but not wanting to show any signs of being flustered said, “Farsera speciosa.”
“Minor ingredient in a potion used during meditations to help focus thought,” Harry said.
“Bloodwort,” Snap said.
“A resin that can be combined with other more minor ingredients and burned to drive away evil and negativity,” Harry said.
“Inula dysenterica,” Snape said through gritted teeth.
“Used in a potion to drive out possessive spirits in exorcisms,” Harry said.
“Quickbane,” Snape forced out.
Harry paused for a moment to give Snape some hope that he may not know the answer before he said, “Reduces the influence of outside stimuli on mental processes, therefore it is used as one of the main ingredients in a potion helping werewolves resist transformation during the full moon.”
Snape was so livid he could barely see straight much less teach a class, so he turned and began walking toward his office. He waved his wand at the doors he had locked and they flew open as he said, “Class dismissed.”
“I think you forgot something, Professor,” Harry said. “I believe you have some points to award.”
Everyone in the room was sure that Snape was going to turn around and hex Harry. They all waited as Snape stood motionless with is back to them just outside his office door.
“One hundred points to Gryffindor,” Snape finally said grudgingly just before he slammed his office door behind him.
The entire class was so stunned by what had just happened that not one of them other than Harry began to stand up. They all looked at him and saw that he had a small grin on his face. He was acting like nothing out of the ordinary had just happened.
Harry gathered all of his things and turned to Ron and Hermione and said, “I’ll see you all at lunch. I’m going to go and wait for Ginny to get out of her class.”
They all just stared as Harry walked out of the classroom. They could swear they heard him humming to himself as he walked down the hallway outside.
Kafli 10
As Harry left the Potions classroom, he felt a great sense of satisfaction with himself. He had endured six years of harassment from Snape, and for the first time he felt that he had finally dealt a blow for his side. More importantly, he had done it without having his heart rate increase even one beat, and had not pulled his wand out to give Snape the hexing he had dreamed of giving him for years.
Harry was so pleased with himself, and realizing that he had even more time to waste than he had after his first class, that he got an idea while on his way to the transfiguration classroom. Instead of going straight there, he took a detour to a place where most Hogwarts students never even thought of going.
Harry stepped through the entrance and saw a flurry of activity that he was hesitant to interrupt. He was on the verge of changing his mind and turning back when a shrill cry of joy stopped him.
“Harry Potter, sir!” Dobby said as he spotted Harry and immediately stopped what he was doing to walk over and greet Harry.
“Hello, Dobby,” Harry said. “I hope you’re well.”
“Dobby is so lucky to have someone like the noble Harry Potter to care how he is doing,” Dobby said. “Dobby is doing quite well here at Hogwarts thanks to his friend Harry Potter.”
“I’m glad to hear it,” Harry said.
“Is there something that Harry Potter needs that Dobby can do for him?” Dobby asked hopefully.
“Actually,” Harry said with a smile, “there is something I would like if it’s possible.”
Ginny walked out of the Transfiguration classroom and was stopped in her tracks as she noticed Harry leaning against the wall just like he had been when she got out of Potions.
“Oh no, Harry,” Ginny said concerned. “You didn’t get yourself kicked out of Potions did you?”
“No,” Harry said walking over to her. “Actually, Snape let class out early.”
“Early?” Ginny asked not believing that she had heard him right.
“Yep,” Harry said as he leaned over and gave her a kiss.
“But Snape never…” Ginny protested after Harry had broken the kiss.
“Let’s not talk about Snape anymore,” Harry said. “It’s such a beautiful day, I thought you might like to take a walk down by the lake.”
Ginny stood back and looked at Harry trying to determine if he was being serious or not before she said, “You would rather take a walk by the lake instead of eating lunch.”
“There’s plenty of time,” Harry said.
Ginny hesitated, but realized she couldn’t say no to him if she tried, and said, “Alright, but it’ll be your head if I don’t get to eat lunch.”
Harry smiled as he stuck out his arm for Ginny. She put her arm in his and they walked leisurely down the hallway toward the nearest exit to the grounds. They walked down to the lake and watched the ripples on the water roll in to the shore.
Harry turned toward Ginny and gave her a long tender kiss, and as he broke away he said softly, “I can’t tell you how much I wish this moment wouldn’t end. I have everything I need right here.”
“I agree with you in part, Harry,” Ginny said, making Harry look questioningly at her. “I have everything I need, except lunch. I’m starving.”
“Patience, love,” Harry said. “I have everything under control.”
Just then Ginny looked beside them as a blanket appeared with a full spread of picnic food arrayed on top of it.
“Lunch is served, My Lady,” Harry said with a slight bow.
“How did you do this?” Ginny asked amazed.
“Well,” Harry said, “I happen to have some very influential friends in the kitchens around here.”
“A good thing for you,” Ginny said. “Any longer and you would have been standing here on your own while I went to get some lunch.”
“Then by all means,” Harry said, “let’s eat.”
Harry and Ginny sat down and ate happily together. When they had both eaten their fill, Harry laid his head in Ginny’s lap and let her attempt to smooth down his unruly hair.
“It’s really going to be strange around here next year,” Ginny said half to herself.
"Co masz na myśli?" Harry asked.
“Well,” Ginny began, “you will have graduated, but I’ll be stuck here for another year without you.”
“I guess I never thought about that,” Harry said as he sat up wondering why that never occurred to him.
“You’ll go off to continue your training as an auror,” Ginny said, “and I’ll be sitting here by the lake longing to relive this moment.”
“Well maybe I could get a job in Hogsmead,” Harry said thinking out loud. “That way we would at least see each other on Hogsmead weekends.”
“But you’ve wanted to be an auror for years now,” Ginny said. “I don’t want you to give that up just because we’ll have to spend time apart. It would hurt me more to know that I was the thing that caused that dream to die.”
“Sometimes dreams change,” Harry said. “Nobody ever said I had to start my auror training right after I graduate. It wouldn’t hurt anything to wait a year or two.”
“No, Harry,” Ginny said. “I can’t let you do that. You need to get as much training as you can for when..."
“When I fight Voldemort,” Harry said finishing her thought.
Ginny felt a deep guilt for bringing up the subject on what Harry had meant to be such a nice picnic. Of all of the things she could have said, she had brought up the one subject she knew to avoid most of all.
“I am so sorry, Harry,” Ginny said. “I didn’t mean to ruin this day for you.”
“You haven’t,” Harry said taking hold of her hand. “Listen, I want to make it clear here and now that I know my fight with Voldemort is coming near. No one knows that more that I do. I expect it to happen before I graduate this year. I know that shocks you, but it’s something I’ve been working very hard to prepare for. When it comes, I’ll do the very best I can to end it once and for all. Until then, I am not about to let Voldemort influence my life like you might think. I’m perfectly all right with discussing Voldemort, and our impending battle, with people. Most of all you. I feel closer to you right now then I have ever been to anyone. The only reason I never bring it up myself is because I know it makes other people uncomfortable to talk about it.”
“I don’t want to lose you, Harry,” Ginny said as she pressed her tear stained face to Harry's chest.
“I don’t want to lose you either,” Harry said. “I just want to make the most of whatever time we have left together, whether it’s five minutes or a hundred years. I’m going to love you with every part of my soul for as long as I can.”
Harry tilted Ginny’s head back and kissed her until both of them felt the joy coursing through them as it always did.
“Hmmm.” Dobby said, causing Harry and Ginny to look and see who had sneaked up on them so quietly.
“Dobby is sorry to interrupt Harry Potter, sir,” Dobby said, “but he wanted to make sure you knew that you will be late for your classes if you do not leave now.”
Harry looked down at his watch and realized that he was right. They wouldn’t have to run, but they weren’t far from having to.
“Thanks for everything, Dobby,” Harry said as he and Ginny got up to leave. “You’re a real friend.”
Dobby couldn’t have been more proud as he snapped his fingers and vanished the picnic blanket away. Harry Potter was the greatest wizard that ever lived, he was sure. And to the end of his days he would make sure that all of the other house elves knew it.
Kafli 11
The remainder of the day went smoothly for Harry. None of his other classes got out early enough to meet Ginny, but his lunch picnic with her turned out to be enough to sustain him through the rest of his classes. He was looking forward to seeing her in the common room when all of their classes were done. He thought that they would have time for another walk around the grounds before they had to go to dinner.
He was looking forward to getting away from Ron and Hermione for a while anyway. They had been pestering him all day to tell them what he had done during the summer to suddenly become a whiz in every one of his classes. Harry had tried to tell them that it didn’t really matter as long as he kept earning points for Gryffindor. While they agreed that it was great that Harry had personally managed to earn more points on the first day than some of the houses usually got in the first six months; they still wanted to know what mutation he had undergone that made him able to answer any question, and perform magic that no other wizard had ever been able to.
Harry’s hopes of taking a late walk with Ginny and watching the sunset were not to be though, as Professor McGonagall walked into the common room and told Harry that Professor Dumbledore wanted to meet with him right away. Knowing that there was no way to get out of it, Harry left word with Neville of where he had gone, and told him to tell Ginny about it. It wasn’t until after he left that he wondered if Neville’s memory had gotten any better over the summer.
Professor McGonagall walked Harry all the way to Dumbledore’s office, and when she took him inside, Professor Dumbledore said, “You should stay for this as well since you are Harry’s head of house Professor McGonagall. You seem to have had quite an eventful day, Harry.”
“Yes, sir,” Harry said, suspecting what the meeting might be about.
“From what I hear, you managed to earn one hundred and seventy five points for your house today,” Dumbledore said looking down over his glasses at Harry. “I asked you to come here about one hundred of those points. Professor Snape has filed a protest with me over your actions in Potions class today. He seems to think that you managed to cheat in some way on an oral quiz.”
“There was never any cheating, Professor,” Harry said. “There was no way for me to cheat. I had no prior knowledge that he would choose to give me a quiz or what would be on it, so there was no way to have arranged for anyone to help me.”
“How do you explain it then that you were able to answer every question correctly,” Dumbledore said calmly, “even though Professor Snape assures me the test was designed so that you shouldn’t have been able to answer correctly.”
“With all due respect to Professor Snape,” Harry said, “he has no way of knowing, in advance, what I might know. I spent a good part of the summer studying potion ingredients. That, in addition to what I uncovered in my own mind this past summer, was all I needed to know.”
“What do you mean, Mr. Potter?” McGonagall asked. “What did you uncover in your mind?”
“That is something that I will discuss with you, with Harry’s permission,” Dumbledore said, “after Harry is on his way back to the common room.”
“I don’t mind,” Harry said. “I think Professor McGonagall should know just in case something happens.”
“Thank you, Harry,” Dumbledore said. “I just need to tell you that I have reviewed Professor Snape’s complaint, and informed him that there is nothing that can be done unless he can show any evidence of cheating.”
“Thank you, Professor,” Harry said.
“You are welcome,” Dumbledore said. “By the way Harry, I hear that we also have you to thank for Professor Bane’s considerable good mood. I haven’t seen a Hogwarts teacher that excited since Professor McGonagall told me she had found a new seeker for her house team some years ago.”
Harry walked back to the Gryffindor common room expecting to find no sight of anyone since they would all be down at dinner. To his surprise, there was someone still there waiting for him.
“How was your meeting with Dumbledore?” Ginny asked.
“Fine,” Harry said walking over and taking her in his arms. “He just had to tell me about a complaint Snape had made to him.”
“You never did tell me why he let class out early,” Ginny said pulling back to look at him.
“I’m hungry,” Harry said trying to change the subject. “Why don’t we go down to dinner now.”
“Alright,” Ginny said taking his hand. “You can tell me all about Potions class on the way.”
Harry just smiled at her as he led her out of the common room. Knowing that she would drag it out of him or hear it from someone else anyway, he spent most of the trip to the Great Hall relating to her everything he could remember about his potions class. Unknown to Harry, it was his friendly conversation with Cassidy Silverwood that bothered her more than what had happened with Snape.
A cheer went up from the Gryffindor table as Harry and Ginny walked in. As usually happened at dinner, everyone checked on where the house points stood and found Gryffindor had jumped out to a substantial lead that the other houses would be hard pressed to catch. It hadn’t taken long for the tales of what Harry had done during the day to get around. From the way they congratulated him, a person would have thought he had just won the house cup for them single handedly.
As hungry as he might have been, it didn’t take long for Harry to grab some food and suggest that they get it to go. He told Ron and Hermione to grab Neville and meet him in the room of requirement.
Twenty minutes later, Ron, Hermione, Neville and Luna walked through the door into the room of requirement to find themselves standing in the Hogwarts Library. They spotted Harry and G