Doliny i góry: Rozdział 2

2.2KReport
Doliny i góry: Rozdział 2

[w środku] 2: Polowanie.
Środa, 13 grudnia 2006, 22:00[/centrum]

Nie wiem, co mnie czeka. Jestem zbyt podekscytowany chociażby przyjaznym drinkiem. Nowa przyjaciółka? Może to wszystko. Minęło trochę czasu, odkąd poznałem nową twarz.

Wsunęłam się w moje Calviny i poszperałam w szafie w poszukiwaniu czegoś porządnego. Zatrzymałem się na szortach Abercrombie i czarnej koszuli. Okropnie szykowny na środową noc. Wiedziałem, że to było w latach pięćdziesiątych (zimno jak na południową Kalifornię wczesnym wieczorem), ale nie obchodziło mnie to. To było prawie jak zaklęcie, które od tego momentu włączało mnie w autopilota. Bardzo szybki autopilot. Bez względu na powód, nie mogło minąć 5 minut, zanim byłem już w moim nowiutkim Camaro z 2006 roku w żółtych z czarnymi paskami wyścigowymi, z piskiem opon wyjeżdżałem z kompleksu.

Do Polowania było tylko pięć minut jazdy. Wiele miejsc parkingowych zostało opuszczonych… Z zewnątrz wydawał się prawie martwy. Zaparkowałem na pierwszym miejscu obok budynku, szarpnąłem dźwignią zmiany biegów, zaciągnąłem hamulec postojowy i zabiłem Camaro. Poczułem dziwną potrzebę, by wstać w lusterku wstecznym przed wyjściem. Drzwi trzasnęły, odbijając się echem w deszczu. Dostałem nagły dźwięk niepokoju; miejsce wyglądało na zamknięte. Podszedłem do wejścia, az drzwi wyszedł olbrzym… Cóż, co najmniej sześć stóp dwa.

– Spodziewałeś się? chrząknął.

– Uch. Tak. Jack Mitchell. Co to za miejsce? – Spodziewałeś się? Naprawdę?

"Jack czeka na ciebie. Wewnątrz, po prawej."

Przyglądałem mu się przez chwilę. Nie mogłem tego rozgryźć, ale coś z nim było nie tak. Skinąłem głową i wszedłem.

Po otwarciu drzwi do głównego baru powitała mnie niesamowita muzyka. Brzmiało o wiele lepiej w środku, niż wyglądało z zewnątrz. Barman uśmiechnął się i pomachał z drugiego końca pokoju. Dałem swój zwykły znak „pokoju” i uśmiechnąłem się. Patrząc dalej wstecz, zobaczyłem znajomą twarz patrzącą na mnie. To było dziwne… Oczy Jacka wyglądały, jakby świeciły na zielono… A jeszcze dziwniejszy, ten blask mnie podniecił, prawie jakby rozpalił ogień w moich żyłach. Przeszedłem przez bar. Było zapakowane!

Dopiero gdy byłem w połowie baru, zdałem sobie sprawę z czegoś: oczy wszystkich gości baru, barmanów, kelnerek i tancerzy wydawały się błyszczeć. Przypiąłem go do czarnych lamp, niewiele o tym myśląc. – Jacka Mitchella?

Jack wyglądał tak samo, jak zapamiętałem. Bardzo pasuje. W jego obcisłej szarej koszuli można było zobaczyć zarys jego mięśni. Wciąż nosił tę samą czarną czapkę narciarską.

– Kaedan! Pomyślałem, że nie chciałbyś stracić darmowej rundy drinków. Cieszę się, że w końcu cię poznałem po sześciu latach. Wskazał na drinka przed sobą, podnosząc swój.

- Do diabła, nie. Co zamówiłeś? – zapytałem, połykając smak.

– To po prostu normalna Long Island – oznajmił niemal niechętnie.

Spojrzałem na niego ciekawie. – W przeciwieństwie do twojej „nienormalnej” Long Island?

"Tak." Pociągnął łyk.

Dobra, więc. "Więc mam skopać ci tyłek w basenie teraz czy później?" – szydziłem.

„Usiądź, zrelaksuj się na chwilę! Deszcz będzie na ciebie czekał, kiedy wyjdziesz, bez pośpiechu! Jest dopiero dziesiąta trzydzieści.

"Ok, w porządku." Wziąłem kolejny łyk. To było cholernie dobre.

Tym razem mogłam powiedzieć, że rzeczywiście patrzył na mnie z pewnością, jadeitowe oczy wpatrywały się w moją duszę. Nic nie mówił przez całą wieczność, czuł… I, co dziwne, nie przeszkadzało mi to. Normalnie zacząłbym wędrować.

Nienawidziłam tego przed sobą przyznać, ale Jack był GORĄCY jak PIEKŁO. Nigdy nie związałam się nawet z biseksualistką, ale cholera. Był namiętny. Poczułem, jak moje dłonie zaczynają się pocić, a moje tętno przyspiesza. Im dłużej skupialiśmy się na sobie, tym wydawał się gorętszy. Jego szczęka wyglądała tak, jakby została wykonana przez doświadczonego kamieniarza. Idealne kąty, jego zarost przycięty w cienki pasek pod brodą podkreślający tę cechę. Nie miał ani jednej skazy na bladej, gładkiej skórze. Jego usta były wąskie… i zachęcające. Jego klatka piersiowa sprawiłaby, że każda kobieta byłaby natychmiast mokra z pożądania, a mężczyzna twardy z zazdrości; jego piersi były wybrzuszone w tej koszuli, a dekolt w szpic dawał mi przebłysk zadbanych ciemnych, krótkich włosów na klatce piersiowej.

Podniosłam szklankę, żeby wypić kolejnego drinka, i stwierdziłam, że jest już pusta. Będąc tak zachwycony jak ja, kostka lodu wyślizgnęła mi się ze szkła i spłynęła w dół mojego gardła. Zakrztusiłem się, kaszląc przyczynę na kolana Jacka. Wybuchnął śmiechem. Przynajmniej ma poczucie humoru…

Kiedy odsunął się na krześle, nie mogłam nie zauważyć, że jego cztery kły były nienormalnie długie… i spiczaste. Znowu nie wiem dlaczego, ale uważam to za niezwykle seksowne. Wydawało się, że był doskonały.

Jack zakończył swój atak śmiechu i zażartował: „W porządku, wiesz, jak rozpocząć rozmowę”.

Uśmiechnąłem się nieśmiało. - Tak, cóż, ty też nie lubisz konwersacji. Czy zechcesz wyssać moją krew tymi swoimi kłami?

W pokoju natychmiast się uspokoiło. Mieszkańcy przesunęli się, by spojrzeć w moją stronę. Poczułem, że ze strachu wszystkie krwinki uciekają z mojej twarzy. Nie zdziwiłbym się, gdyby każda osoba w barze patrzyła na mnie.

Jack zadrwił cicho ze mnie, rzucając wstrętne spojrzenie, po czym wybuchnął śmiechem, głośniej niż wcześniej. Cokolwiek się właśnie wydarzyło, wydawało się, że zneutralizowało to szkody. Bar powrócił do dawnej przyjaznej, nieoceniającej atmosfery. Brakowało mi słów. Do cholery się w to wpakowałem?!

Uspokoił się i wypił resztę swojego drinka. Spojrzał na mnie, mrużąc potępiająco lewe oko. Jego twarz złagodniała. Uśmiechnął się. „Naprawdę powinienem był trochę wyjaśnić, zanim zaprosiłem cię tutaj. To moja wina. Chcesz pojechać gdzie indziej? Nie chcę, żebyś czuł się nieswojo, chociaż zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie jest na to za późno…”

Och.

"Jestem dobry, człowieku, ale chcesz mnie naprowadzić? Co ja kurwa powiedziałem, żeby to zrobili?" – zapytałam, delikatnie wskazując na wszystkich pozostałych w barze.

– Tak. To tylko sprawiedliwe. Jego głos ucichł do zwykłego szeptu. „Tylko nie mów tutaj „krew” ani „wampir”. Nie podoba nam się ten ostatni termin, a niektórzy z nich są głodni po codziennym śnie. Widzisz, dla nas jest to równoznaczne z twoją przerwą na lunch ”.

Co. My? Nas? My Kto? My was? My ja? My ich? Co-co? Byłem zdezorientowany.

Jack uśmiechnął się uprzejmie. – Znam człowieka, powinienem był ci powiedzieć wcześniej. Nie myśl, że jestem inny tylko dlatego, że jestem „nieumarłym”, jak to nazwałeś. Jego głos znów ucichł. - Och, a jeśli chcesz powiedzieć „słowo na V”, proszę zastąp je słowem „pracownik trzeciej zmiany”, imprezowicz późno w nocy lub coś w tym rodzaju… bądź kreatywny. Niektórzy z nich – szczególnie Derek – wskazał na mężczyzna na drugim końcu baru – „nienawidzę tego określenia, dzięki przemysłowi filmowemu. To rasistowskie obelgi. Poza tym bądź sobą! Społecznie nie różnimy się”.

Wróciłem do zmysłów, oświecony jego przemową, choć wciąż niespokojny. „Ok, nie srasz ze mnie… naprawdę jesteś va-yama-pomma-lamą… „trzeci zmiennokształtny”?

"Tak." Jack wskazał kelnerkę. — Załatwię ci drugą kolejkę, żeby ci nadrobić. Brzmi dobrze?

– Tak długo, jak skopię ci tyłek.

"Mój tyłek jest cały twój, ogierze. Dawaj to."

Nie wiedziałem, jak to przyjąć. Tam wydał się gejowskim wampirem. Nieważne, darmowy alkohol. Zajmę się.

Kelnerka delikatnie postawiła przed nami nasze drinki, uśmiechnęła się radośnie i odskoczyła, a cycki pięknie podskakiwały. Jack podniósł kieliszek, pociągnął łyk i wstał z siedzenia. Uśmiechnął się do mnie. - No cóż, na co czekasz? Weź swojego drinka i przynieś go do sali bilardowej, żebym mógł pokazać ci, czym jest umiejętność.

Och, do diabła nie, nie tylko mnie rzucił! On upada. Uniosłam brew, rzucając w jego stronę uśmieszek, ale ten uśmieszek zniknął, gdy zdałem sobie sprawę z problemu, z którym się teraz borykam… Miałem gałąź dźgającą moje szorty od środka, krzycząc, żeby im uciec, i nie zabierało mi „nie” za odpowiedź.

Najwyraźniej Jack był tego nieświadomy – dzięki pieprzonym bogom – ale po jego dociekliwym wyrazie twarzy mogłem stwierdzić, że wiedział, że coś jest na rzeczy… nie zdając sobie sprawy, że to ja. „Coś nie tak, Kaedan? Czy krzesło cię połknęło, czy cofasz się?” Uśmiechnął się miękko.

Teraz, kiedy wiedziałam, kim był, nie mogłam przestać patrzeć na jego zęby, gdy się uśmiechał lub śmiał. Te kły wyglądały na niego tak… naturalnie. Nie sprawiły, że jego usta wystawały, ani nawet nie dały lekkiej wskazówki, że istniały nawet, gdy jego usta były zamknięte. A jego zęby były olśniewająco białe, o których myślałam tylko w filmach, uzupełniając jego bladą, choć w jakiś sposób synchronicznie opaloną skórę. Miałam wrażenie, że w niedalekiej przyszłości dowiem się dużo więcej o wampirach… Bardziej jak chęć poznania ich… Szczególnie Jacka. Wszystko, co kiedykolwiek słyszałem w mitologii, kojarzyło wampiry z tymi oszalałymi od krwi zwierzętami, nieustannie żądnymi esencji życia, a teraz jestem w Vampo-Barze ze starym kolegą z klasy, który bawi się tak, jak ja gdziekolwiek indziej – nawet licząc w zakłóceniach. spowodowałem.

„Kurwa, nie, nie wycofuję się. Mówiłem ci, że będę cię posiadał”. Zawahałam się przez chwilę, po czym szybko wepchnęłam prawą rękę w szorty, złapałam penisa i wepchnęłam go w nogawkę spodni. Gówno. Cokolwiek. Jesteśmy facetami. Kamienie dostajemy w przypadkowych momentach. I to DOBRZE!

Zerwałam się z krzesła, złapałam drinka (który był niemożliwie lepszy niż ten przed chwilą) i żartobliwie wepchnęłam Jacka w tyłek w stronę stołów… stwierdzając, że ma najmocniejsze pośladki, na jakich kiedykolwiek miałam ręce. Zaśmiał się, podążając za moją przewagą.

A potem mnie utopił. Już po jednym drinku plus łyk drugiego łykałam już bzyczący hardcore. Te Long Islands to GÓWNO! Chcę ich przepis na mieszankę. Uśmiechnąłem się demonicznie.

Wsunęłam jego krocze w róg stołu – przez przypadek, przysięgam – i pochyliłam go nad łóżkiem stołu bilardowego. Słyszałem, jak śmieje się ze mnie… Jestem prawie pewien, że wiedział o mojej nagłej niepełnosprawności. Przewrócił się i stanął wyprostowany, natychmiast nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. Te oczy… te błyszczące jadeitowe oczy… przebiły moje serce i duszę, jak nigdy nie czułam. Poczułem euforię patrząc na nich.

Jack zachichotał. - Widzę, że trochę się uspokoiłeś. Cieszę się, chociaż wolałbym, żeby tak było, bo jesteś lekki! Kpił.

"Stary, schodzisz na dół. Podnieś ich. Mój strzał."

Zawahał się przez chwilę, zachowując swoją postawę i pierwotne spojrzenie. Zbliżył się do mnie, przerywając kontakt wzrokowy. Jego oczy powędrowały w dół mojej klatki piersiowej, zatrzymały się na chwilę i wróciły do ​​moich. Uniósł brew, posyłając mi ponownie ten zmysłowy uśmiech. "Widzę, o co chodziło w twoim zamieszaniu." Mrugnął chytrze, odwrócił się do stołu i zaczął stawiać bilard.

Spojrzałem w dół na swoje krocze i poczułem, że moja twarz staje się piekarnikiem. Daj spokój człowieku, nie fair! Idź kurwa W DÓŁ, ​​nie dalej W GÓRĘ! Jezus Chrystus. Pomyśli, że jestem jakimś dziwacznym rogaczem. Odwróciłem się twarzą do ściany, PONOWNIE poprawiłem opakowanie i spróbowałem odzyskać spokój, który mi pozostał. Wziąłem drinka z pobliskiego stolika i pociągnąłem orzeźwiający łyk. Dużo lepiej.

Dołączyłem do Jacka z kijem bilardowym w dłoni. Spojrzał na mnie. „Wszyscy jesteście w porządku? Nie mogę sobie wyobrazić, jak to jest dostać bonera przed nieznajomym. To musi być upokarzające!” Żartował.

- Stary, poważnie? Nigdy nie miałeś tego problemu? Jesteś kłamstwem. Chwyciłem kij i narysowałem kredą końcówkę. "Więc jak dobry jesteś?"

"Jak dobry jestem?" Zaśmiał się. – Cóż, co za bezceremonialne pytanie. Musisz się tylko dowiedzieć. Wycelował swoją wskazówką, powoli unosząc oczy znad celu na mnie, nie odrywając głowy od postawy. To spojrzenie prawie doprowadziło mnie do krawędzi. Widziałem tylko dolny półokrąg jego wibrujących szmaragdów, uśmiechający się do mnie w jakiś sposób.

WALNIĘCIE.

Kulki wirowały we wszystkich kierunkach; idealna przerwa… a on nawet nie patrzył na stół! Opadła mi szczęka. Idzie 3-Ball, lewy róg… 5, lewy środek… 2, prawy róg… Idzie 7. I 6… I jakoś moje paski zostały ledwo przesunięte ze środka.

Kule 1 i 8 spowolniły swoje oszałamiające obroty… z 1 przytulną przy narożnej kieszeni, swędzącą, by wtoczyć się, i majestatyczną podszewką 8 za nią, ustawiając się w kolejce z kuszącymi kieszeniami. Uderzył wskazówkę w kamienną podłogę, położył twarz na dłoniach i posłał mi niewytłumaczalne spojrzenie… Prawie tak, jakby mówił „Poddajesz się, czy chcesz się upokorzyć?”, ale w charyzmatycznym, prawie romantyczny ton.

Hej, hej, hej – nie prawie tak, jak mówił – powiedział to do mnie bez poruszania ustami. Przysięgam, że tak. Słyszałem to. To nie była moja wyobraźnia. Czy jestem aż tak pijany? Patrzyłam na niego przez chwilę bez wyrazu. Podniosłem kieliszek i pociągnąłem masywny łyk z niewzruszonym wzrokiem.

Jack uśmiechnął się miękko, podchodząc do narożnej kieszeni. Umiejętnie rzucił kijem za sobą, pochylił się nad stołem i wycelował ostro kijem w bilę numer 8. – Kieszeń narożna – zadzwonił. Unosząc prawą rękę w lewo, hebanowa kula wystrzeliła z czubka kija, wbijając 1 w otwór, natychmiast po nim. Zupełnie nie miałem szans.

Odchylił się do tyłu i położył na stole bilardowym, uśmiechając się do mnie głową w dół po drugiej stronie stołu. Jego koszula lekko się uniosła, odsłaniając pięknie wypielęgnowane, gęste pasmo włosów prowadzące w dół. Mój wzrok podążał za nim. "Dwa z trzech?" zachichotał.

Wpatrywałam się w jego krocze – lekko wybrzuszone – i dopiłam resztę mojego drinka. Mam grać w bilard, kiedy widzę dwóch z trzech z niego? Do diabła jest w tych napojach...? Zastanawiam się, co jest w tych spodniach... "Nie, stary, jestem dobry. Więc... masz dziewczynę?"

Maaaaaaaaaan, co ja kurwa sobie myślę, pytając takie gówno? Zbladłam i wpatrywałam się w moje sandały, przesuwając je lekko w nienawiści do siebie. Poczułem, że wstaje i odwraca się do mnie. Nieśmiało spojrzałam na niego, spotykając ciekawskie, miękkie spojrzenie. – Nie – odpowiedział łagodnie.

Wstał od stołu bilardowego, poprawiając koszulę, aby dopracować swój wygląd, ukrywając ślad skarbów i obszedł stół, zatrzymując się na nodze przede mną. Czułam, jak analizuje całe moje ciało, zaczynając od mojej twarzy, schodząc w dół tułowia, zatrzymując się w pasie, w kroczu, a potem powoli z powrotem, by spojrzeć mi w oczy. "Mam tendencję do preferowania bardziej... męskiego typu." Mrugnął niewinnie i delikatnie dźgnął mnie pięścią w ramię.

Podobne artykuły

Skulduggery Pleasant Rozdział trzeci - Podwójne kłopoty

Skulduggery Pleasant – Rozdział trzeci – Podwójne kłopoty Fletcher poczuł, że świat się zatrzymał. {To nie może się dziać} pomyślał, gdy Valkyrie ruszyła w jego stronę, cienie kręciły się wokół niego i przyszpilały go do ściany. – Cholera, Val, nie wiedziałem – powiedział, kiedy spojrzała na niego gniewnie. „Oczywiście, że nie” warknęła przez zaciśnięte zęby, cienie wiły się za nią jak wściekłe węże. - Wiesz, że celowo bym cię nie zdradził! Fletcher spróbował, ale przypomniał sobie Chiny i przełknął ślinę. Valkyrie zastanowiła się przez chwilę, po czym spojrzała na Odbicie, które wciąż klęczało, zerknęła na Fletchera, zauważając, że jego kutas wciąż...

1.1K Widoki

Likes 0

Napój mleczny

Napój mleczny Jenna była drobną, prawdopodobnie 18-letnią dziewczyną na letnim obozie (happy xnxx??). Lubiła zajęcia, takie jak pływanie, strzelanie z łuku, minibike i jazda konna. Wszystko szło świetnie, z wyjątkiem tego, że zawsze była głodna późno w nocy. Kolacja była o 6, ale miała problemy ze snem, a gdy nadeszła północ, desperacko potrzebowała przekąski. Mając około 18 lat, jej hormony zaczęły działać i była zainteresowana wszystkimi sprawami związanymi z seksem. Jenna: Gdyby tylko był tłusty ładunek spermy, który mogłabym połknąć, to byłby strzał w dziesiątkę… (Pomyślała Jenna) Wolała spać w jedwabnej koszuli nocnej bez bielizny. Tkanina była różowa i cienka, sięgała...

1K Widoki

Likes 0

Kroniki papierowego chłopca, część 2

Papierowy Chłopiec Ch. 2 autorstwa Dunchada© Moja wieczorna runda gazetowa, jak zapewne pamiętacie, zrobiła się bardzo interesująca, i nadal to miałem, po roku moich spotkań z kobietami mieszkającymi na dole sąsiednia droga. Ku mojemu rozczarowaniu moja urocza para wyjechała na wakacje Przerwa świąteczna, więc jak możesz sobie wyobrazić, byłem bardzo napalony z powodu braku seksu działalność. A ja potrzebowałam szybko ulgi. To była przerwa świąteczna, więc tak było wyłączone i zasugerowano mi, abym podczas swojej rundy przerzucał trochę napiwków umożliwienie kupowania prezentów. Zanim wyszedłem z domu, bardzo się napaliłem i byłem naprawdę napalony potrzebowałam seksu, ale przestałam, zanim doszłam, co nie...

879 Widoki

Likes 1

...

492 Widoki

Likes 0

Bogaci chłopcy kochają 24

Kiedy wszedłem do domu Harveya, usiedliśmy i chodziliśmy o rzeczach, Harvey sprawiał, że brzmiało to tak, jakbyśmy nie mieli trwać dłużej, zapytał mnie „jak długo myślisz, że wytrzymamy?” Byłem tak zszokowany i zdenerwowany pytaniem, które tylko zapytał mnie, wyszedłem z jego domu i pojechałem do domu. w drodze do domu Harvey musiał dzwonić na moją komórkę co najmniej 5 razy, ale nie spuszczałem wzroku z drogi i pozwoliłem, aby mój telefon przeszedł na pocztę głosową. Kiedy wróciłem do domu, poszedłem na mojego Twittera i słodziłem się z Kyle'em, powiedział, że powinienem wpaść, nawet jeśli po prostu spytam znajomych, więc zgodziłem się...

1.9K Widoki

Likes 0

Mleczna Pokojówka

Mleczna Pokojówka Kelsey Diaz zawsze miała za sobą chłopców, nawet w szkole podstawowej. Było w niej coś, co zdawało się ich przyciągać. Tak naprawdę nie rozumiała tego, kiedy była dzieckiem, ale stało się to przynajmniej trochę bardziej oczywiste, kiedy poszła do szkoły średniej. Kelsey była ładną mieszanką Latynosów i rdzennych Amerykanów, z tego co wiedziała, mniej więcej w jednej czwartej rdzennych Amerykanów. Ale fizycznie oznaczało to, że była, jak to chłopcy nazywają, „całkowitą laską”. Potajemnie podejrzewała, że ​​czasami po prostu chcieli się z nią zbliżyć, by zbliżyć się do jej niesławnej mamy, gwiazdy porno. Czasami ją to irytowało, ale jeśli chodzi...

1.4K Widoki

Likes 0

Niesamowite życie wykałaczki (pierwsze 3 rozdziały z poprawioną gramatyką)

Opowieść o wykałaczce Nazywam się John Tucker i przez wszystkie lata mojego życia nie miałem romansów. Moja ukochana jest moją prawą ręką. Dlaczego pytasz? Ponieważ mam duży problem, cóż, myślę, że można powiedzieć mały problem (zamierzona gra słów). Widzisz, urodziłem się z małym kutasem. Jak mały pytasz? Mam 18 lat i jestem w ostatniej klasie liceum, a mój fiut jest wielkości wykałaczki. Stąd dorastając otrzymałem przezwisko Wykałaczka. Mam na myśli, że wszyscy nazywają mnie tym głupim przezwiskiem. Mój najlepszy przyjaciel, pierwsza dziewczyna, którą polubiłem, a nawet nauczyciele. Tak, moje życie jest do bani. Moja mama zawsze powtarzała mi, że kobiety nie...

1.4K Widoki

Likes 0

Rozpraw się z napalonym diabłem - opowieść o Halloween

OSTRZEŻENIE! To ostrzeżenie prawdopodobnie nie jest potrzebne w tej konkretnej historii, ale dołączam je, ponieważ jest potrzebne w większości moich opowiadań. Jeśli zdecydujesz się przeczytać inne moje historie, upewnij się, że przeczytałeś ujawnienia i ostrzeżenia na początku każdej historii. Wszystkie moje teksty są przeznaczone WYŁĄCZNIE dla osób dorosłych w wieku powyżej 18 lat. Historie mogą zawierać mocne, a nawet ekstremalne treści seksualne. Wszystkie przedstawione osoby i zdarzenia są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo do osób żyjących lub zmarłych jest czysto przypadkowe. Działania, sytuacje i reakcje są TYLKO fikcyjne i nie należy ich podejmować w prawdziwym życiu. Jeśli masz mniej niż 18 lat...

1.4K Widoki

Likes 0

Opowieść z innego świata Akt V

Daleko w odległej ciemnej krainie. W zamku wznoszącym się wysoko na wzgórzu. Stał tam ten człowiek. A tam stała siostra. A pod stopami stała armia żołnierzy z legionu i mutacji stworzonych przez naukę. „Ugniemy ten kraj na kolana i zabijemy tych, którzy nam się sprzeciwiają. Pogrążymy ten świat w ciemności. Sprowadzimy inny świat i uczynimy go naszym!” „Panie, a jeśli on pójdzie…” „On nie jest problemem. Nie może stać się silniejszy ode mnie”. — Ale proszę pana. „Dosyć mojego dziecka. On nie jest zmartwieniem. Upadnie tak, jak wszyscy”. Pchałem głazy i ćwiczyłem w polu, gdy podszedł do mnie posłaniec na koniu...

1.5K Widoki

Likes 0

Dannii - Rozdział 2: Dannii ma przyjaciół

Znowu wpadłem na Dannii. Na początku nie zdawałem sobie z tego sprawy - było zbyt wiele szczupłych, długowłosych blondynek, które bawiły się przede mną. Niektórzy zerkali na mnie znad okularów przeciwsłonecznych, mrugając, gdy przechodzili. Siedziałem na drewnianym krześle spiętym płóciennym płótnem, od czasu do czasu czytając kilka linijek z przyniesionej książki, ale częściej wpatrywałem się w bulwar i plażę po drugiej stronie. Dannii zatrzymała się, kiedy mnie zobaczyła. Zdjęła okulary przeciwsłoneczne i dobrze mi się przyjrzała, zanim wyraz jej twarzy zmienił się w rozpoznaniu. Dopiero gdy jej oczy były odsłonięte, zdałem sobie sprawę, że to ona, machając do mnie, jakbym był...

1.3K Widoki

Likes 1

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.